Światowy Dzień Rzucania Palenia Tytoniu. Tylko podgrzewacze mogą powstrzymać palaczy?

Co sześć sekund na świecie umiera jeden palący, w sumie 6 mln osób rocznie – ostrzegają autorzy raportu Shapiro. I alarmują, że problem będzie narastał. Polityka rzuć, bo umrzesz na nikim nie robi już wrażenia, skuteczniejsze może się okazać rzuć lub spróbuj…

Światowy Dzień Rzucania Palenia Tytoniu. Tylko podgrzewacze mogą powstrzymać palaczy?
Źródło zdjęć: © iStock.com | KatarzynaBialasiewicz
Monika Rosmanowska

Według autorów raportu ”Nie ma dymu bez ognia: globalny stan redukcji szkód wywołanych paleniem tytoniu w 2018 roku”, zwanego popularnie raportem Shapiro, gwałtowne tempo spadku liczby palaczy w bogatszych krajach zaczęło zwalniać. Równocześnie rośnie liczba sięgających po papierosy w najbiedniejszych częściach świata.

Tymczasem palenie papierosów to najbardziej niebezpieczny sposób konsumpcji nikotyny i najważniejsza przyczyna zgonów z powodu chorób niezakaźnych.

Więcej osób umiera dziś w wyniku palenia tytoniu niż z powodu malarii, HIV i gruźlicy razem wziętych. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że globalny koszt związany z opieką medyczną nad palącymi i utratą przez nich produktywności wyniesie bilion dolarów rocznie.

Równocześnie dotychczasowe narzędzia kontroli spożycia tytoniu, szczególnie w krajach najbiedniejszych, są niewystarczające. Wiele osób, które próbują rzucić palenie, także przy wsparciu środków farmakologicznych, poddaje się i wraca do nałogu.

Ratunkiem dla nich może być sięgnięcie po potencjalnie mniej szkodliwą niż papierosy alternatywę – podgrzewacze tytoniu.

Wprowadzenie produktów heat-not-burn w Japonii doprowadziło do spadku sprzedaży papierosów o 27 proc. w ciągu dwóch lat. A w Norwegii przejście palaczy na snus sprawiło, że odsetek palących Norweżek spadł do rekordowego na świecie 1 proc. Ponad 50 proc. z trzech milionów użytkowników e-papierosów w Wielkiej Brytanii to byli palacze.

300, a nie 900˚C

Coraz więcej badań, zlecanych nie tylko przez koncerny tytoniowe, ale też realizowanych przez niezależne ośrodki, potwierdza, że produkty takie jak e-papierosy, szwedzki snus (tytoń doustny) czy rozwiązania heat-not-burn (w Polsce dostępny jest m.in. produkowany przez Philip Morris Interantional – IQOS) mają o 90-95 proc. mniej szkodliwych dla naszego organizmu substancji.
Jak to możliwe? Palacze uzależnieni są od nikotyny, ale to nie nikotyna, ale dym i zawarte w nim rakotwórcze substancje chemiczne zabijają. Nowa technologia polega na podgrzewaniu (a nie spalaniu nikotyny) do temperatury niższej niż 300˚C (przy papierosie mówimy o temperaturze 900˚C). A to właśnie spalanie jest dla naszego zdrowia największym zagrożeniem. Nie ma spalania, nie ma dymu, a więc i zawartych w nim szkodliwych toksyn, odpowiedzialnych za choroby, na które zapadają palacze.

Produkty nowej generacji są bezpieczniejsze nie tylko dla palacza, ale też dla członków jego rodziny oraz osób przebywających w jego pobliżu.

Po jedenaste: nie odmawiaj!

Według autorów raportu Shapiro podgrzewacze tytoniu zyskują na popularności. Do 2021 roku już 55 mln ludzi będzie używać e-papierosów lub podgrzewaczy tytoniu, a światowy rynek będzie wart 35 miliardów dolarów.

Już dziś w miarę swobodnie z e-papierosów mogą korzystać konsumenci w USA, Wielkiej Brytanii czy Nowej Zelandii. Nie wszędzie jest to jednak możliwe.

W Tajlandii i Australii grozi za to grzywna, a nawet pozbawienie wolności. W innych państwach wysokie podatki przekładają się na cenę produktów nowej generacji, co zniechęca konsumentów. A w jeszcze innych, jak m.in. w Polsce obowiązuje zakaz informowania o ich mniejszej szkodliwości (podlegają one takich samym przepisom jak tradycyjne papierosy). Przyczyn tego zjawiska trzeba upatrywać m.in. w wadliwych badaniach, które niejednokrotnie wprowadzają opinię publiczną i polityków w błąd.

To dlatego autorzy raportu apelują do rządzących o decyzje i działania, które pozwolą zmniejszyć zagrożenie dla zdrowia i życia palaczy. Same zakazy nie przynoszą efektów. Palaczom trzeba zapewnić dostęp do bezpieczniejszych odpowiedników i zachęcać ich do mniej ryzykownych zachowań. Na tym właśnie polega polityka redukcji szkód.

”Palaczom nie należy odmawiać dostępu do wyrobów ograniczających szkody, które mogą pomóc im uniknąć chorób i przedwczesnego zgonu w wyniku palenia” – czytamy w raporcie.

Jakie argumenty podnoszą eksperci? Nie istnieją okoliczności, w których bezpieczniej byłoby palić. Palenie papierosów niesie ze sobą najwyższe ryzyko dla palaczy, stosowanie produktów niepalnych – najniższe. Osoby, które przerzucają się na e-papierosy mogą poprawić swój stan zdrowia, może im to także pomóc w rzuceniu palenia. Brak jest długoterminowych niekorzystnych skutków zdrowotnych palenia e-papierosów lub używania snusu, a także dowodów na to, że bierne palenie e-papierosów szkodzi. Samo uzależnienie od nikotyny nie jest groźne dla zdrowia.

Autorzy raportu są przekonani, że rezygnacja z restrykcyjnych przepisów oraz kontroli, której celem jest uniemożliwienie dostępu do bezpieczniejszych wyrobów mogą przyczynić się do największego przewrotu w dziedzinie zdrowia publicznego. I gdy większość strategii wspierających jego poprawę jest kosztowna, prowadzenie polityki redukcji szkód nie wiąże się z żadnymi wydatkami ze strony rządów, agencji międzynarodowych oraz organizacji pozarządowych.

Pełna wersja raportu dostępna jest na stronie: www.gsthr.org

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (63)