Świat na bańce
Globalny kapitalizm wkracza w nową epokę. Światowym handlem przestaje rządzić logika podaży i popytu, tylko ataki paniki i euforii, za którymi podążają olbrzymie fale kapitału. A rynek zamienia się w pole golfowe dla spekulantów.
Semper Augustus wyglądał, jakby płonął. Na długiej łodydze prężył się kielich ze zwichrowanych, białych płatków, poprzecinanych krwistoczerwonym wzorem. W lutym 1637 r. za pojedynczą cebulę tego tulipana zapłacono w Holandii 10 tys. guldenów, czyli równowartość ładunku dwóch okrętów wracających z Indii, na dzisiejsze pieniądze około 700 tys. dol. W najbogatszym kraju XVII-wiecznej Europy trwała właśnie tulipanowa gorączka. A wśród ówczesnych odmian tego kwiatu nie było cenniejszej niż Semper Augustus.
Tulipany trafiły do Europy z osmańskiej Turcji. Hodowane najpierw w ogrodach cesarskich w Wiedniu, na początku XVII w. zawędrowały do Holandii, z miejsca stając się pasją tamtejszych elit i symbolem statusu holenderskich kupców. Najbogatsi zaczynają je kolekcjonować, zabijając się o rzadkie odmiany. A ponieważ tulipany rozmnażają się bardzo wolno, ceny ruszają w górę, a cebule drogich odmian stają się przedmiotem licytacji. Holendrzy masowo rzucają się w handel tulipanami, zastawiając domy i dobytek, byle tylko dorobić się na kwiatowej modzie.
W ciągu trzech lat najrzadsze tulipany drożeją aż pięciokrotnie. Szczyt hossy przypada 5 lutego 1637 r. – na aukcji w Alkmaar 99 cebul idzie pod młotek za łączną sumę 90 tys. guldenów. Ale już kilka dni później na absurdalnie drogie kwiaty nie ma nabywców. Rynek się załamuje, a ceny spadają o 95 proc. Tulipanomania, opisana dwa wieki później w dziele Charlesa Mackaya pod wymownym tytułem „Niezwykłe powszechne złudzenia i szaleństwo tłumów”, wchodzi do historii jako pierwsza znana bańka spekulacyjna. Pierwsza z wielu.
Wawrzyniec Smoczyński