PolskaŚwiadek: w łódzkim pogotowiu niszczono pavulon

Świadek: w łódzkim pogotowiu niszczono pavulon

W łódzkim pogotowiu nie było nadzoru nad lekami; dochodziło do przypadków niszczenia przeterminowanego
pavulonu i wyrzucania go do śmieci, a nie powstawały z tego
protokoły niszczenia leku - zeznał były lekarz
pogotowia - kolejny świadek w procesie tzw. łowców skór.

19.12.2005 | aktual.: 19.12.2005 16:23

W procesie toczącym się przed Sądem Okręgowym w Łodzi na ławie oskarżonych zasiadają dwaj byli sanitariusze oraz dwaj byli lekarze łódzkiego pogotowia.

Zeznający Kamil L. pracował w podstacji pogotowia przez ponad cztery lata; obecnie pracuje na oddziale ratunkowym w jednym ze szpitali w Łódzkiem. Jest podejrzany o przyjmowanie pieniędzy od firm pogrzebowych za informacje o zgonach pacjentów; był nawet aresztowany, obecnie ma dozór policji.

W prokuraturze mężczyzna nie przyznawał się do przyjmowania pieniędzy od firm pogrzebowych, przed sądem zmienił jednak zdanie. Przyznał, że przez ponad cztery lata pracy przyjmował pieniądze. Pytany przez sąd, dlaczego zmienił swoje stanowisko, świadek przyznał, że dlatego, bo zdaje sobie sprawę, że nie popełnił przestępstwa. Wiem, że to, co robiłem, to nie jest przestępstwo - powiedział.

Nie miał moralnego dylematu

Świadek otwarcie mówił, że nie miał w tej sprawie moralnego dylematu. Przekonywał, że nie mógł zrezygnować z brania tych pieniędzy, bo kształcił się, a pensja lekarza była bardzo mała; nie mógł też zmienić pracy. Przeszkadzało mu tylko to, że nie mógł tych pieniędzy rozliczyć legalnie.

Dla mnie jest bardziej moralne przyjmowanie pieniędzy za informacje o zmarłych pacjentach, niż branie pieniędzy za decydowanie o losach żyjących - powiedział.

Według niego, zjawisko handlu informacjami o zgonach i wiedza o nim była w pogotowiu powszechna. Świadek zeznał, że wszystkie firmy pogrzebowe płaciły pieniądze. Najwyższa stawka wynosiła 1,5 tys. zł za informacje i dzielona była między dyspozytora oraz wszystkich członków zespołu.

Lekarz zeznał, że nadzór nad lekami w pogotowiu był "straszny". Utrzymuje, że widział, jak oddziałowa niszczyła opakowania przeterminowanego pavulonu, natomiast nie powstawały żadne protokoły niszczenia tego leku.

Odpowiadający przed sądem dwaj byli sanitariusze Andrzej N. i Karol B. oskarżeni są o zabójstwo w sumie pięciu pacjentów przez podanie im leku zwiotczającego mięśnie - pavulonu, a dwaj lekarze - Janusz K. i Paweł W. - o narażenie łącznie 14 pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie do ich śmierci.

Całej czwórce zarzuca się przyjmowanie pieniędzy od firm pogrzebowych za informacje o zgonach. Byłym sanitariuszom grozi dożywocie, lekarzom odpowiadającym z wolnej stopy - do 10 lat więzienia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)