PolskaŚwiadek: Marek P. dorobił się fortuny na obrocie majątkiem Kościoła

Świadek: Marek P. dorobił się fortuny na obrocie majątkiem Kościoła

Marek P. dorobił się fortuny na obrocie majątkiem Kościoła - ocenił przed sądem jego były współpracownik. Świadek zeznał tak w procesie o ochronę dóbr wytoczonym przez byłego pełnomocnika instytucji kościelnych w Komisji Majątkowej tygodnikowi "Polityka".

Świadek: Marek P. dorobił się fortuny na obrocie majątkiem Kościoła
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

14.01.2013 | aktual.: 14.01.2013 17:55

W grudniu 2010 r. tygodnik w artykule Cezarego Łazarewicza "Jak były esbek robił interesy z Kościołem" napisał, że Marek P. zarejestrował spółkę na obrót produktami spożywczymi, ale "fortuny dorobił się jednak na innym hurcie - związanym z majątkiem Kościoła". P., były oficer służb specjalnych PRL, domaga się za te słowa od tygodnika przeprosin i 100 tys. zł zadośćuczynienia. Redakcja wnosi o oddalenie pozwu, uważa, że dziennikarz napisał prawdę, a artykuł był działaniem w interesie publicznym.

Zeznający w poniedziałek przed sądem były współpracownik P., Dariusz Moskała, pytany o stwierdzenie z artykułu, powiedział, że co prawda kwestią dyskusji jest to, co dla kogo jest fortuną i co oznacza obrót, ale w powszechnym rozumieniu o efektach działania P. można tak powiedzieć.

Moskała przyznał, że przynajmniej raz na temat interesów P. rozmawiał z autorem artykułu. Moskała był prezesem i członkiem rad nadzorczych w firmach P. Obecnie jest głównym świadkiem zeznającym przeciw Markowi P. w procesach karnych.

Jako przykład operacji przynoszących wysokie dochody P. świadek podał zakup Biura Turystycznego "Eureka" - posiadającego w Łebie dom wczasowy Fregata. - Cystersi kupili tę firmę ode mnie za 10 mln zł, a potem udziały w biurze wydzierżawili firmie Marka P. "Żywieckie SA". Ośrodek przynosił rocznie 500 tys. zysku, a cystersi otrzymywali jedynie 100 tys. zł za tę dzierżawę - tłumaczył przed sądem. - Reszta zysków trafiała do firmy Żywieckie SA i jako dywidenda do jedynego właściciela - Marka P. - dodał.

Mówił też m.in. o pieniądzach, które Marek P. miał otrzymać od cystersów za pośrednictwem norbertanek z Krakowa.

Świadek powiedział, że nie przypomina sobie - nie może potwierdzić, ani zaprzeczyć - czy w rozmowie z Łazarewiczem szacował zarobki Marka P. w ciągu 10 lat na 90-100 mln zł. Powiedział natomiast, że Marek P. zdeponował u niego większą kwotę - ok. kilkudziesięciu tysięcy złotych w dolarach, euro i złotówkach na wypadek, "gdyby mu się coś stało i nie miał środków finansowych".

Moskała dodał, że P. miał taki zwyczaj deponowania gotówki ze względów bezpieczeństwa. P. zostawił mu pieniądze na ok. rok przed aresztowaniem, ale świadek nie umiał sprecyzować, czy miało to związek z jego obawami przed zatrzymaniem. Powiedział też, że nie przypomina sobie, czy przekazywał dziennikarzowi informacje o przenoszeniu przez P. majątku na Cypr.

Łazarewicz napisał, że P. zarejestrował spółkę na obrót produktami spożywczymi. - Fortuny dorobił się jednak na innym hurcie - związanym z majątkiem Kościoła. I za to go aresztowano - dodał. W ciągu 10 lat miał zarobić na tym 90-100 mln zł. Miał też przygotowywać się na wypadek aresztowania, m.in. pozbył się udziałów w spółce, której właścicielem została firma z Cypru. "U pewnych ludzi zostawił paczki z pieniędzmi (na wypadek, gdyby zablokowano mu konta)" - dodała "Polityka".

P. został zatrzymany w 2010 r. przez CBA, a następnie aresztowany przez sąd. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach postawiła mu osiem zarzutów, m.in. korumpowania osoby z Komisji Majątkowej, oszustw na szkodę dwóch osób i jednej instytucji na sumę ok. 10 mln zł, nadużycia uprawnień przy sprzedaży nieruchomości i przywłaszczenia 300 tys. zł. Grozi mu 10 lat więzienia. W czerwcu 2011 r. wyszedł z aresztu po wpłaceniu miliona złotych kaucji.

W grudniu 2011 r. P. został oskarżony wraz z byłymi członkami Komisji Majątkowej za nieprawidłowości przy zwrocie Kościołowi ziemi za mienie zagarnięte w PRL. Według mediów P., jako pełnomocnik instytucji kościelnych, słynął ze skuteczności w odzyskiwaniu gruntów. Zgodnie z ustaleniami śledztwa miał też wyszukiwać rzeczoznawców, którzy wydawali fałszywe opinie na temat wartości ziemi, której zwrotu domagał się Kościół. Odzyskiwane atrakcyjne grunty były później sprzedawane w prywatne ręce.

Podczas kolejnej rozprawy - w marcu - sąd zaplanował wysłuchanie stron.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)