Świadek koronny knuł plan zabicia Lwa R.?
- Pieniądze za operację wezmę z góry, a Lew niech sobie umiera - tak miał
powiedzieć świadek koronny prokuratury w sprawie Lwa R. Radio Zet
dotarło do nowych informacji ze śledztwa które pozwalają na postawienie
pytania: czy świadek koronny mógł doprowadzić do śmierci R.?
Na podstawie zeznań Konrada T. znany producent filmowy został podejrzanym w śledztwie w sprawie korupcji i fałszowania dokumentacji medycznej.
Według informacji rozgłośni, ze śledztwa wyłania się obraz Konrada T., który za wszelką cenę chciał doprowadzić do przeprowadzenia operacji kręgosłupa Lwa R. w 2005 roku. Aby to zrealizować zaszantażował lekarzy - jak ich nazywał "ze swojej stajni". Chciał, by przekonali producenta filmowego, że taka operacja jest niezbędna dla jego zdrowia.
Jednak lekarz Krzysztof J. miał kategorycznie odmówić i twierdzić, że R. ze swoimi licznymi chorobami nie przeżyje jej. Według zeznań asystentów Konrada T. ten miał powiedzieć, że pieniądze zgarnie z góry, a R. niech sobie umiera. Chodziło o 300 tysięcy złotych.
W rozmowach ze swoimi współpracownikami Konrad T. rozważał też różne pomysły jak położyć R. na stole operacyjnym. Lekarz z konstancińskiej przychodni Stocer nie ugiął się i do operacji nie doszło.
Jeśli te informacje okażą się wiarygodne Prokuratura Apelacyjna w Łodzi powinna rozważyć czy Konrad T. nie złamał żelaznej zasady świadka koronnego tj. czy nie usiłował popełnić zbrodni zabójstwa. Jeśli tak, powinien stracić status świadka koronnego - stwierdzają reporterzy Radia Zet.