Surowe wyroki zrehabilitują sąd?
Tylko surowe kary wobec 22 byłych milicjantów oskarżonych w procesie o pacyfikację kopalni "Wujek" i "Manifest Lipcowy" mogą zrehabilitować śląski wymiar sprawiedliwości po długoletnim rozpatrywaniu tej sprawy. Takie zdanie wyraził we wtorek przed Sądem Okręgowym w Katowicach pełnomocnik organizacji społecznych mec. Leszek Piotrowski.
Zdaniem Piotrowskiego, oskarżeni powinni odpowiadać za usiłowanie zabójstwa górników. Według mecenasa, do robotników strzelali wszyscy oskarżeni poza dowódcą plutonu specjalnego ZOMO Romualdem C. i byłym wiceszefem KW MO w Katowicach Marianem O. Oni dwaj powinni zostać skazani za sprawstwo kierownicze tragedii - tłumaczył.
Pełnomocnik organizacji społecznych wyraził też zdanie, że proces w sprawie "Wujka" jest prostą sprawą karną i nie powinien trwać tak długo. Według Piotrowskiego, wystarczyłaby ocena kilku dowodów, by uznać oskarżonych za winnych.
W czasie wystąpienia Piotrowskiego sąd usunął z sali jednego z oskarżonych, Dariusza Ś., który głośno komentował wypowiedź mecenasa.
Marek Lubelski, jeden z obrońców występujących w procesie o pacyfikację kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" wyraził opinię, że b. zomowcy oskarżeni o strzelanie do górników nie powinni zostać skazani przez sąd.
Nie widzę żadnej możliwości skazania tych oskarżonych. Brak jest podstaw prawnych, dowodowych, a w przypadku trzeciego oskarżonego nastąpiło przedawnienie - powiedział w mowie końcowej mec. Lubelski, reprezentujący Macieja Sz. i - w zastępstwie - dwóch innych oskarżonych.
Z kolei mec. Marek Barczyk - obrońca 15 spośród 22 oskarżonych byłych milicjantów odpowiadających w procesie o pacyfikację kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" - wystąpił z wnioskiem o uniewinnienie swoich klientów.
Według Barczyka, brak jest wystarczających dowodów wskazujących, by do górników strzelał pluton specjalny ZOMO.
Jak dodał, niektórzy świadkowie przesłuchani w tym procesie zeznawali, że widzieli, jak do górników strzelali wojskowi. Inni świadkowie nie wykluczali udziału w odblokowywaniu "Wujka" innych tajnych grup. Stąd założenie, że do robotników strzelał na pewno pluton specjalny ZOMO jest błędne - uważa mec. Barczyk.
Pacyfikacja kopalni miała miejsce kilka dni po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego.(ck,mon)