Superkomandos z wielkim apetytem na władzę
Generał Roman Polko wrócił z wojskowej emerytury. Dziś jest najpopularniejszym dowódcą w polskiej armii. A dzięki poparciu prezydenta Kaczyńskiego zdobył sporą władzę nad siłami zbrojnymi pisze "Rzeczpospolita".
11.06.2007 06:35
W ubiegłym roku Polko wrócił do wojska i jest jedną z najważniejszych osób w polskiej armii. Wkrótce -zdaniem "Rzeczpospolitej" - może zostać następcą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysława Stasiaka, jeśli ten przeniesie się do Najwyższej Izby Kontroli. Sam Polko deklaruje, że jest gotów pokierować Sztabem Generalnym, jeśli uda mu się zebrać zespół doświadczonych współpracowników.
Swoją karierę wojskową rozpoczął po maturze w roku 1981 jako zwolennik "Solidarności". Zapisał się wtedy do Wyższej Szkoły Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu. Trzy miesiące później wprowadzono stan wojenny przypomina "Rzeczpospolita". Polityka nie przeszkodziła mu jednak w karierze. Młody, sprawny i niezwykle ambitny oficer szybko awansował. Pomogły mu w tym zagraniczne szkolenia. Najważniejszym z nich był amerykański kurs Ranger.
Prawdziwą wojnę zobaczył w 1992 roku, gdy w ramach UNPROFOR pojechał na Bałkany. Doświadczenie tam zdobyte przydało mu się w maju 2000 roku, kiedy został dowódcą jednostki specjalnej GROM. "Rzeczpospolita" pisze, że dla Polki było to spełnienie marzeń. Trzy lata temu odszedł z armii na znak protestu przeciw planom zniszczenia jednostki. Dobra znajomość i współpraca z Lechem Kaczyńskim spowodowała, że Roman Polko wrócił do wojska i zyskał w nim bardzo silną pozycję. (IAR)