Polska"Styl Fotygi był irytujący, ale kilka spraw załatwiono"

"Styl Fotygi był irytujący, ale kilka spraw załatwiono"

Myślę, że polityka zagraniczna, tak, jak styl pani Fotygi był irytujący, ale równocześnie kilka podstawowych spraw załatwiono. Osiągnięto sukces w dziedzinie energii - mówiła w "Salonie Politycznym Trójki" prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

29.10.2007 | aktual.: 29.10.2007 13:26

Salon Polityczny Trójki: Czy Pani zdaniem przyszły premier Tusk ma pewne szanse, żeby rzeczywiście coś zmienić w naszych relacjach z zagranicznymi partnerami? Czy błędy Kaczyńskiego to były błędy dotyczące stylu, języka, temperatury, emocji, czy może jakieś realne problemy tam istniały, na które Tusk też się natknie? Czy np. z Rosją uda mu się przełamać relacje?

Jadwiga Staniszkis: Myślę, że tu jednak polityka zagraniczna, tak, jak styl pani Fotygi był irytujący, ale równocześnie kilka podstawowych spraw załatwiono. Osiągnięto sukces w dziedzinie energii. Jeżeli się mówi o upadku koncepcji Schroedera o uderzeniu w tę wielką wizję, którą dzieliła także pani Merkel, żeby stworzyć szczególne relacje w sferze energii między Niemcami i Rosją. W tej chwili biurokracja europejska to blokuje, chcąc podzielenia, oddzielenia przesyłu, otwarcia dla wszystkich krajów. Przecież Rosja wyeliminowała i Shella i BP.

I to jest sukces Fotygi?

- Oczywiście to się stało pod presją Polski, postawienie tak ostro sprawy energii. Po drugie - sprawa mięsa - tu nie chodziło o mięso i słusznie premier Kaczyński mówił o tym - tylko wymuszenia na biurokracji tej uniwersalnej solidarności - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Czyli Rosja nie ma prawa do wyjmowania Polski z UE.

- Mimo że dla Rosji ten stary traktat jest korzystniejszy, także było to trochę równocześnie strzelanie sobie w stopę, ale równocześnie przez te dwa lata biurokracja europejska nauczyła się być arbitrem. I ten nowy traktat lizboński tworzył zupełnie inną koncepcję władzy. Władzę ma ten, kto jest zdolny do podjęcia jakiejś inicjatywy, na chwilę jakiś kraj organizuje coś.

Co Tusk może zmienić w naszych stosunkach zagranicznych? Co jego ekipa może nowego wprowadzić?

- Może - po pierwsze, jak mówiliśmy wcześniej - doprowadzić do tej reorientacji PiS-u przeciwko traktatowi lizbońskiemu. I to byłaby tragedia. Po drugie - może wrócić do myślenia o polityce unijnej w kategoriach bilateralnych - dobre relacje z sąsiadami - nie traktując tego układu brukselskiego jako autonomicznego gracza i właściwego centrum władzy. W tej chwili władza, to jest władza arbitra - stały arbiter, a inni tylko w pewnych sytuacjach, albo coś inicjują, albo wymuszają, żeby interes ich był brany pod uwagę. A Radek Sikorski to jest polityk, który trochę przyszedł ze Stanów Zjednoczonych z tamtejszym doświadczeniem. Ale - co ciekawe - raczej deklaruje pewne ochłodzenie relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Czy to się może tej nowej ekipie udać? Czy powinna to robić? Co zrobić z tarczą? Co zrobić z Irakiem?

- Ja byłam od początku przeciwna wojnie w Iraku. Myślę, że to silne stanowisko PO przyczyniło także PO głosów. Ale oczywiście prezydent będzie używał tego hasła atlantyckości. To trzeba zrobić w sposób, który nie będzie zrywał relacji z Amerykanami i będzie utrzymywał - Polska była jednym z gwarantów silnej obecności amerykańskiej w UE i w NATO. To trzeba bardzo delikatnie rozegrać. Mam nadzieję, że Radek Sikorski, który ma bardzo duże doświadczenie amerykańskie to przeprowadzi.

Jeśli to dostanie. Myśli Pani, że dostanie?

- Nie wiem. Myślę, że jest jednym z niewielu kompetentnych i na tyle inteligentnych, że zrozumie także ten biurokratyczny wymiar postpolityczny, w których gra się procedurami np. po to, żeby wyprodukować nową wiedzę. I ta struktura UE w sensie pozycji, statusu ciągle się zmienia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)