Student ze wschodu ma w plecy
Czy niezamożni studenci ze wschodniej Polski
są gorsi niż ich koledzy z reszty kraju? Tak przynajmniej traktuje
ich Ministerstwo Edukacji - informuje "Metro".
Przykład z Białegostoku. Tu na uniwersytecie studiuje 14 tys. studentów. Prawie połowa z nich - najwięcej w kraju - jest w złej sytuacji materialnej i pobiera stypendia socjalne. Najbiedniejsi studenci dostają tu najwyżej 250 zł. W minionym semestrze dostawali prawie połowę więcej. Skąd ta obniżka?
Na stypendia dostaliśmy z ministerstwa 9,5 mln zł. Musieliśmy je podzielić między wszystkich uprawnionych. Kwota z ministerstwa nie wystarcza, by dać godziwą zapomogę, bo biednych studentów wciąż nam przybywa - wyjaśnia Małgorzata Ludera z białostockiego uniwersytetu.
Podobnie jest we wszystkich uczelniach ze wschodniej Polski. W Lublinie na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej stypendia socjalne obniżono do 230 zł. A studenci Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach mogą liczyć na 100 zł zasiłku. Najgorzej jest w Rzeszowie - tu studenci dostają tylko 90 zł.
Biedni studenci w innych częściach kraju nie mają tak dramatycznej sytuacji. Na Uniwersytecie Warszawskim dostają maksymalnie prawie po 570 zł stypendium socjalnego. Na Uniwersytecie Wrocławskim - po 450 zł. Skąd te różnice?
Rzecznik Ministerstwa Edukacji Mirosław Grabianowski, tłumaczy: Każdej uczelni przyznajemy środki, patrząc na to, ilu ma studentów. A później to już od uczelni zależy, jaką kwotę zasiłku dostanie student. Nie możemy wyróżniać studentów ze wschodniej Polski tylko dlatego, że są biedniejsi.
Ten sposób podziału środków powoduje, że na wschodzie kraju uczelnie muszą przyznawać studentom głodowe zasiłki, a w innych rejonach uczelnie nie mogą w całości wykorzystać przeznaczonych na ten cel pieniędzy, bo nie mają tylu potrzebujących żaków. Np. na Uniwersytecie Warszawskim w 2005 r. na ok. 63 tys. studentów stypendia socjalne dostało tylko 3,5 tys. osób - podkreśla "Metro". (PAP)