Student w gońca zamieniony (ale czy zgodnie z prawem?)
Dziesięciu studentów Uniwersytetu Łódzkiego, Politechniki Łódzkiej i Uniwersytetu Medycznego zgłosiło się wczoraj na szkolenie do delegatury UMŁ w Śródmieściu. Będą dostarczać łodzianom rozliczenia finansowe. To dla nich szansa zarobienia 800 zł.
Pojawiły się jednak opinie, że jest to nielegalne.
Pomysł władz miasta nie jest nowy. Wiele instytucji publicznych zatrudnia gońców do roznoszenia korespondencji.
Zdaniem Radosława Kazimierskiego, rzecznika prasowego Poczty Polskiej, urzędy nie mają prawa przyjmować doręczycieli. - Każdą działalność, polegającą na dostarczaniu korespondencji, należy zarejestrować i otrzymać zezwolenie prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty - mówi Radosław Kazimierski.
Zgodnie z prawem pocztowym instytucje mogą samodzielnie dostarczać swoją korespondencję, jeżeli robią to bez udziału osób trzecich, czyli za pośrednictwem pracowników. Tymczasem studenci zostali zatrudnieni na podstawie umowy - zlecenia.
- W żadnym wypadku nie można uznać, że osoba przyjęta na podstawie umowy - zlecenia jest pracownikiem firmy - wyjaśnia Tomasz Duraj z katedry prawa pracy Uniwersytetu Łódzkiego.
Inaczej ocenia sytuację Piotr Rajchert, dyrektor delegatury Łódź-Śródmieście. Jego zdaniem Poczta Polska jest typowym przykładem monopolisty, który obawia się o swoją pozycję na rynku. - Działamy w oparciu o ordynację podatkową. Zgodnie z nią, dokumenty może dostarczać pracownik urzędu lub inna osoba upoważniona.
Dyrektor delegatury dodał, że zatrudnianie studentów nie oznacza dla władz miasta dużych oszczędności. - Jest to przede wszystkim szansa dla studentów na zdobycie doświadczenia i dorobienie.
Głosami o nielegalnym zatrudnianiu gońców nie przejmują się studenci. Młodzi ludzie są bardzo zadowoleni z możliwości, jaką daje im współpraca urzędu ze szkołami wyższymi. - Jestem na VI roku medycyny, więc nie zamierzam szukać pracy w administracji, ale pieniądze bardzo mi się przydadzą - mówi Sebastian Dominiak, uczestnik szkolenia.
(mg)