Studenci dorabiają prostytucją
Ponad 300 studentek i studentów z Krakowa
ankietowanych na przełomie listopada i grudnia br. przez Akcję
Zobaczyć Człowieka przyznało się do uprawiania prostytucji. W tej
grupie najwięcej było męskich prostytutek homoseksualnych - pisze
"Trybuna".
30.12.2004 | aktual.: 30.12.2004 06:20
Możemy mówić o 300 studentkach i studentach, ale jest ich na pewno o wiele więcej, bo nie dotarliśmy do wszystkich środowisk - mówi Marek Bogdanowicz z fundacji Akcja Zobaczyć Człowieka. Fundacja od trzech lat zajmuje się problemami ludzi odrzuconych: bezdomnymi, wychowankami domów dziecka i osobami prostytuującymi się. Uprawiające prostytucję studentki zarobione pieniądze wydają najczęściej na kosmetyki, utrzymanie mieszkania i używki. Studenci przeznaczają je na alkohol i narkotyki, bilety na dojazd do uczelni oraz książki. 60% respondentów zadeklarowało, że chce skończyć z prostytucją, ale brakuje im motywacji - podaje dziennik.
Jak informuje gazeta, Bogdanowicz uważa, że prostytucja stała się dla wielu studentów nałogiem, który bardzo trudno porzucić. Przedstawiciele La Strady, organizacji zajmującej się zwalczaniem handlu kobietami, podkreślają, że pieniądze z uprawiania seksu nie są traktowane jak zarobione w inny sposób. Nie są inwestowane, ani odkładane. Ankietę przeprowadzono na razie tylko w Krakowie. Na początku przyszłego roku Akcja Zobaczyć Człowieka powtórzy ją Warszawie. Według Bogdanowicza, problem prostytuujących się studentów dotyka każdego ośrodka akademickiego - czytamy w "Trybunie".
Akcja Zobaczyć Człowieka uruchamia od stycznia bezpłatny numer telefonu, pod który będą mogli dzwonić prostytuujący się studenci z całej Polski - podaje "Trybuna". Telefon "Duchowej adopcji odrzuconych" będzie przeznaczony wyłącznie dla osób, które chcą wyjść z tego - podkreśla Bogdanowicz. Założenie akcji jest proste: pomóc studentom, którzy zdecydują się na zaprzestanie uprawiania płatnej miłości. Pomoc ma być duchowa poprzez kierowanie ich do specjalistów i materialna, bo telefon ma spełniać rolę łącznika pomiędzy studentami a osobami, które będą chciały ich zatrudnić - informuje gazeta.