Strzelił agresywnemu napastnikowi w nogę. Teraz to on siedzi w więzieniu
W jednym z nocnych lokali w Płocku mężczyzna zaatakował kobiety i towarzyszącego im pana Jacka. Gdy napastnik wyciągnął nóż i zaczął grozić śmiercią, Jacek Widyk strzelił mu w nogę. Prokuratura stwierdziła, że nie była to obrona konieczna i postawiła mężczyźni zarzut usiłowania zabójstwa.
O bulwersującej sprawie, do której doszło w lipcu 2018 roku informuje Polsat News. Jacek Widyk miał wtedy spędzać czas z koleżankami w jednym z płockich lokali. W pewnym momencie towarzyszące mu osoby miała zaczepić pijana kobieta, a chwilę później także Grzegorz H. Jak czytamy, jest to "nieformalny ochroniarz lokalu i uczestnik stadionowych awantur".
Doszło do sprzeczki. W zamieszaniu zaczęły brać udział kolejne osoby i jak podkreślają znajomi Widyka, zaczynali oni obawiać się o swoje życie.
- Podszedł do naszego stolika i kazał wyp... grożąc pozbawieniem życia. Mówił, że nie wyjdę stąd żywy i jednocześnie stanął tak, że odciął mi drogę - relacjonuje zajście Jacek Widyk.
Jak przyznaje, to wtedy wyciągnął broń. Twierdzi, że chciał przestraszyć napastnika i umożliwić sobie ucieczkę z lokalu. Przy bramie jednak ochroniarz wyjął nóż. Jacek Widyk, widząc ruch ostrza w swoją stronę, oddał strzał – precyzyjnie w nogę. Dodajmy, że broń posiadał legalnie ponieważ uprawia strzelectwo sportowe.
Był pod wpływem alkoholu, marihuany i kokainy
"Grzegorz H. przed policją twierdził, że w lokalu nie pełnił żadnej funkcji i był tam jedynie towarzysko. (...) Kłamał również, że nie miał przy sobie noża" - informuje Polsat News i podkreśla, że śledczy uwierzyli napastnikowi. Widyk został aresztowany jako podejrzany o usiłowanie zabójstwa.
Na nagraniach z monitoringu, które udało się później zdobyć wyraźnie widać, że napastnik rzeczywiście miał nóż. Dodatkowo, badania pokazują, że był pod wpływem alkoholu, marihuany i kokainy.
- On nie jest kibicem, on jest kibolem. Przywódcą grupy kiboli, regularnie brał udział w zadymach czy ustawkach – twierdzi Ewa Fluksik, partnerka Jacka Widyka.
Mimo tego prokuratura podtrzymuje ustalenia z początkowego etapu śledztwa i odrzuca wersję o obronie koniecznej. Co więcej, pan Jacek usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa. Za taki czyn grozi mu dożywocie.
Stacja telewizyjna podkreśla także, że po zdarzeniu Jacek Widyk został "dotkliwie pobity przez znajomych, żonę i brata Grzegorza H". W tym przypadku jednak sąd stwierdził, że do przestępstwa nie doszło.
Oskarżony mężczyzna już od ponad roku siedzi w więzieniu. Przed Sądem Okręgowym w Płocku trwa proces w tej sprawie.
Źródło: Polsat News