Strzelił Agnieszce w głowę. Nie chciał, by od niego odeszła. Kolejny dzień procesu
Trwa proces Radosława Rz., który w maju 2020 roku w Legnicy śmiertelnie postrzelił swoją byłą dziewczynę - Agnieszkę. Kobieta zmarła w szpitalu. Mężczyzna przyznał, że strzelał, ponieważ nie chciał, by ukochana od niego odeszła. Zeznań świadków słucha ze stoickim spokojem.
W czwartek odbyła się kolejna rozprawa w sprawie zabójstwa 35-letniej Agnieszki O. z Legnicy. Sąd - jak relacjonuje fakt.pl - przesłuchiwał świadków, między innymi policjanta, który przewoził zatrzymanego Radosława Rz.
- Opowiadał, że kupił broń we Wrocławiu. Na moje, nie była to wiedza laika. On opowiadał o niej, jak się ładuje - relacjonował swoje spotkanie z oskarżonym policjant. - Wielokrotnie oskarżony pytał o stan zdrowia pokrzywdzonej. Opowiadał, że nie chce z nim być. Jak się dowiedział, że jest z kimś innym, to coś w nim pękło - mówił
Dodał, że podczas przewożenia oskarżony był spokojny i mówił logicznie. Wypowiadał się składnie. Ławniczka zapytała, czy oskarżony bardziej przejmował się stanem zdrowia ofiary, czy tym, co mu za to grozi. - Oskarżony pytał, jaki jest stan zdrowia wielokrotnie i co mu za to grozi - odparł policjant.
Świadkowie zeznali też, że Agnieszka bała się oskarżonego. - Oskarżony bił Agnieszkę. Powiedział, że ją zabije, przejedzie tirem. Bardzo się bała. Widziałam obrażenia na ciele oskarżonej. Kilka razy na twarzy, rękach i nogach siniaki. W SMS-ach były groźby, że ją zabije - relacjonowała świadek przed sądem.
Jak relacjonuje fakt.pl oskarżony złożył podczas rozprawy oświadczenie. - Agnieszka miała temperament, była osobą bardzo emocjonalną. Podczas kłótni starałem się jej schodzić z drogi. Zawsze starałem się ją pacyfikować, nie uderzyłem jej nigdy. Chciałem tylko złapać ją za ręce, żeby mnie nie biła. Ona była dwa razy mniejsza ode mnie, więc nie mogłem jej uderzyć - przekonywał.
Ojciec zamordowanej kobiety, jak wynika z relacji serwisu, popłakał się słysząc te słowa.
"Tato, zaczynam się bać"
Kobieta została postrzelona 12 maja 2020 roku na klatce schodowej w jednym z bloków przy ul. Wielkiej Niedźwiedzicy. Jeden strzał ranił ją w głowę, drugi w klatkę piersiową.
Agnieszka O. w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Mimo ogromnego wysiłku medyków kobieta zmarła.
Policja zatrzymała sprawcę strzelaniny, Radosława Rz. jeszcze tego samego dnia. Mężczyzna zbiegł z miejsca zdarzenia i ukrył się na terenie kompleksu leśnego między Bolesławcem a Chocianowem.
Okazało się, że Radosław Rz. był w przeszłości partnerem Agnieszki O. Para rozstała się na przełomie kwietnia i maja. Mężczyzna nie chciał się jednak pogodzić z tym faktem.
- "Tato, zaczynam się bać. On mi grozi. Proszę zadzwoń do niego, dostałam od kolegi wiadomość, że on kupił broń", mówiła mi córka. To już mnie przeraziło. Zadzwoniłem do niego, powiedziałem, że przecież też ma córkę, żeby nie zrobił żadnego głupstwa. Odpowiedział mi, że tylko chce Agnieszkę postraszyć, żeby od niego nie odeszła. Rozmawiałem z nim około 40 minut przez telefon. Następnego dnia zadzwoniła do mnie żona, że policja pyta o Agnieszkę, wtedy już wiedziałem, że stało się coś strasznego - zeznawał na poprzedniej rozprawie w sądzie ojciec zamordowanej kobiety.
Źródło: fakt.pl