Strzelanina w Warszawie o agencje towarzyskie
Wpływy z agencji towarzyskich były przyczyną gangsterskiej strzelaniny, do której doszło na warszawskim Bródnie - dowiedział się portal tvp.info. Choć bandyci użyli broni palnej, to jedyną ofiarą potyczki był bandzior, który wylądował w szpitalu z… połamaną nogą.
Jak nieoficjalnie dowiedział się portal tvp.info, wydział terroru kryminalnego i zabójstw stołecznej policji ustalił już większość faktów dotyczących strzelaniny w okolicach Lasku Bródnowskiego, do której doszło wieczorem 9 czerwca.
Potyczka rozegrała się na parking w pobliżu ul. Kondratowicza, gdzie przyjechało kilka samochodów. Z aut wysiedli członkowie praskich grup przestępczych. Najpierw doszło do bójki. Jeden z mężczyzn został uderzony pięścią w twarz i kijem bejsbolowym w nogę. Uderzenie strzaskało mu kości. - W tym momencie bandyci sięgnęli po broń. Padły strzały. Jednak na szczęcie nikt nie został ranny od kul, a bandyci rozjechali się w pośpiechu – opowiada jeden z funkcjonariuszy.
W ciągu kilku dni od strzelaniny funkcjonariusze zatrzymali kilka osób. W jednym ze szpitali przesłuchano mężczyznę, któremu napastnicy pogruchotali nogę. Nie chciał jednak współpracować z organami ścigania. – Śledztwo w tej sprawie trwa. Nikomu jeszcze nie przedstawiono zarzutów – mówi prok. Renata Mazur, rzecznik praskiej prokuratury okręgowej.
Jak udało nam się dowiedzieć, w gangsterską potyczkę zamieszani są przede wszystkim ochroniarze z warszawskich dyskotek, a powodem bójki miały być wpływy z agencji towarzyskich. Śledczy zaznaczają jednak, że nie wykluczają innych wersji np. zemsty.