Strzelanina w szkole w USA, jeden uczeń nie żyje
Jeden uczeń nie żyje, a drugi jest w
stanie krytycznym - obaj to ofiary nastolatka, który
otworzył ogień w szkole średniej Rocori w Cold Springs w
amerykańskim stanie Minnesota.
Nie wiadomo, co kierowało piętnastolatkiem. Tuż po zajściu został obezwładniony i przekazany policji. Postrzeleni uczniowie trafili do szpitala. Jeden z nich, trafiony kulą w szyję, wkrótce zmarł. Drugi, z ranami klatki piersiowej i głowy, walczy o życie.
Gdy policja przyjechała do szkoły, panował tam chaos. Uczniowie krzyczeli i płakali. Nauczyciele z trudem opanowali panikę i odesłali wszystkich do domów. Poruszenie było tym większe, że co jakiś czas w amerykańskich szkołach dochodzi do podobnych tragicznych wypadków, ale nigdy - w Minnesocie.
Do szkoły Ricori chodzi około ośmiuset uczniów.
Johnson odmówił wywiadu dla Associated Press. Powiedział tylko, że nie uważa swojego czynu za heroizm. "Po prostu miałem szczęście, że udało mi się zabrać mu broń" - dodał.
Liczące trzy tysiące mieszkańców miasteczko Cold Sprong jest wstrząśnięte. "Gdy zdarza się coś takiego, to nikt nie pozostaje obojętny. To wielka tragedia. Wszyscy próbujemy zrozumieć, dlaczego to się stało" - powiedział miejscowy szeryf John Sanner.