Strzelanina w redakcji francuskiego dziennika "Liberation". Fotoreporter ranny
Przed siedzibami głównych mediów w Paryżu rozmieszczono policję. Wcześniej w redakcji dziennika "Liberation" uzbrojony mężczyzna postrzelił i ciężko ranił asystenta fotografa. Strzały padły też przed siedzibą banku Societe General.
18.11.2013 | aktual.: 18.11.2013 14:22
Jak podkreślono, przed budynkami mediów "wzmocniono środki bezpieczeństwa".
Ok. godz. 10.15 do siedziby lewicowego "Liberation" w trzeciej dzielnicy Paryża, niedaleko placu Republiki, wszedł uzbrojony w broń myśliwską napastnik, który oddał bez słowa dwa strzały, raniąc asystenta fotografa w klatkę piersiową i brzuch. Ranny został przewieziony do szpitala, istnieje obawa o jego życie.
27-letni mężczyzna, którego nazwiska nie ujawniono, pracował jako wolny strzelec; przyszedł do redakcji krótko przed incydentem, aby wziąć udział w sesji fotograficznej dla dodatku do "Liberation" - "Next".
Policja otoczyła teren wokół budynku, w którym znajduje się redakcja. Na miejsce przyjechał minister spraw wewnętrznych Manuel Valls; towarzyszyli mu minister kultury Aurelie Filippetti oraz mer Paryża Bertrand Delanoe. W wypowiedzi dla mediów Valls mówił o "wojennej scenie" w hallu redakcji "Liberation" i przemocy, "która nie ma nic wspólnego z demokracją". Zapewnił, że służby uczynią wszystko, by schwytać sprawcę, który stanowi "rzeczywiste zagrożenie".
Około dwóch godzin po zdarzeniu w redakcji gazety poinformowano o strzałach, które padły przed główną siedzibą banku Societe Generale w dzielnicy La Defense. Nikt nie ucierpiał w wyniku tego incydentu - relacjonowała agencja Reutera, powołując się na rzeczniczkę banku.
Według jednego ze świadków gazety "Le Monde" mężczyzna, który strzelał w La Defence, był ubrany w płaszcz koloru khaki, co odpowiada opisowi napastnika z "Liberation". Nadal jednak nie wiadomo, czy sprawca jest jeden.
Krótko później francuskie media poinformowały o zakładniku, którego wziął nieznany napastnik. Na policję zadzwonił mężczyzna, który powiedział, że na przedmieściu Paryża graniczącym z La Defence, w miejscowości Puteaux, uzbrojony człowiek zmusił go, by zawiózł go na Pola Elizejskie.
Z kolei w piątek rano uzbrojony mężczyzna wdarł się do budynku francuskiej telewizji informacyjnej BFMTV w Paryżu, gdzie groził jednemu z redaktorów naczelnych, po czym uciekł. Nie padły wówczas żadne strzały.
Nie można na razie potwierdzić, czy między zdarzeniami z piątku i poniedziałku jest jakiś związek.
Według świadków napastnik w "Liberation" i telewizji BFMTV miał przy sobie broń myśliwską.
W ciągu najbliższych godzin policja ma porównać zapisy z kamer przemysłowych, aby ustalić, czy są jakieś podobieństwa - poinformował kanał BFMTV.