Strażnik zamiast strażniczki
Strażniczka straży miejskiej w Łodzi zamieniła się w... mężczyznę. Przeszła kilka operacji plastycznych, a następnie również w swoich dokumentach zmieniła sądownie płeć i imię. Teraz Magda jest Markiem. Kilkanaście miesięcy temu Marek wziął ślub. Mówi, że nareszcie znalazł swoje miejsce w życiu - pisze "Express Ilustrowany".
19.09.2003 08:45
- Podziwiamy go za odwagę i determinację - mówią jego koledzy z pracy. - Człowiek, który potrafił przejść przez całą kurację zmiany płci z podniesioną głową, jest naprawdę wart podziwu i wsparcia.
Kurację zmiany płci przeprowadza około 50 Polaków rocznie. Zanim podejmą leczenie, muszą być dokładnie zdiagnozowani, a badania powinny jednoznacznie potwierdzić, że w genach i psychice mają więcej cech płci, o którą walczą.
- Tacy ludzie po prostu cierpią na jedną z chorób, które trzeba leczyć, ale niestety nasze społeczeństwo wciąż za mało wie na ten temat - uważa Aleksandra Robacha, lekarz psychiatra i seksuolog. - Tymczasem coraz więcej osób ma wygląd niezgodny ze swoimi genami i cechami psychicznymi. Życie takiej osoby jest trudniejsze niż przeciętnego człowieka.
Ludzie bywają okrutni
Pan Marek ma nieco ponad 30 lat. Nie chce ujawniać swojego nazwiska. - Nie chodzi o mnie, ale o moich bliskich - powiedział. - Nieraz przekonałem się na własnej skórze, jak bardzo ludzie potrafią być okrutni. Wiem, jak boli, gdy ktoś wytyka człowieka palcami albo publicznie wyśmiewa. Nie chcę, by to spotkało również moją rodzinę. Ja sam nie wyrzekam się przeszłości i nie uciekam przed nią. To przecież część mojego życia. Ważna, chociaż bardzo trudna. Nie boję się też o niej mówić i wspominać tego, co przeszedłem. Być może moja historia pomoże w życiu komuś innemu.
Z kolegami na mecz i piwo
Strażnik Marek jest przystojnym mężczyzną o wysportowanej sylwetce i nie ma w nim ani śladu kobiecości. Twierdzi, że decyzja o zmianie płci nie była wymysłem jego wyobraźni ani chęcią przekonania się, czy lepiej odnajdzie się w życiu w roli mężczyzny. Uważa, że nie miał innego wyjścia. Miał ciało kobiety i musiał dostosowywać się do tego, czego wymagają od niego inni, ale odkąd tylko pamięta, zawsze czuł się mężczyzną.
Już pod koniec podstawówki wiedział, że będzie szukał pracy w typowo męskim zawodzie. Do Straży Miejskiej w Łodzi trafił w połowie lat 90. - Marek zaczął pracować jeszcze jako dziewczyna, w dodatku bardzo ładna - opowiada bliski przyjaciel Marka. - Od razu bardzo się wyróżniała. Była niesamowicie silna, wysportowana, kochała ryzyko i trudne wyzwania. Bardzo często powtarzała, że nie lubi swojej płci.
Strażnicy wspominają, że oni również nigdy nie traktowali jej tak jak innych kobiet. Zapraszali na mecze, piwo i często żartowali, że pasuje do nich bardziej niż do dziewczyn. - Kiedyś wyznała mi, że już od dziecka czuła, że powinna być facetem, a my i zawód, który wykonuje, upewniły ją w tym przekonaniu - mówi jeden ze strażników. - Podobno całą sprawę przypieczętował program telewizyjny. Kiedy słuchała wspomnień ludzi, którzy zmienili płeć, miała wrażenie, że opowiadają o jej przeżyciach. Też nie mogła odnaleźć się w swojej roli i nie lubiła swego ciała.
Powiedziano tam również, że tacy ludzie nie są nienormalni, a jedynie ponoszą konsekwencje pomyłki, jakie często zdarzają się w naturze i wszystko to można jeszcze odwrócić. Dla tych, którzy czują się podobnie jak bohaterowie programu, podano w nim adresy poradni, do których mogą się zgłosić. Marek zgłosił się tam dopiero po dwóch latach, kiedy każda próba dostosowywania się do bycia kobietą okazywała się wielką porażką, odbierała wiarę w siebie i pogłębiała poczucie, że jego życie nie jest nic warte.
- W Polsce wśród pacjentów, którzy poddawani są terapii zmiany płci, jest znacznie więcej kobiet - mówi prof. Andrzej Zieliński, krajowy konsultant do spraw chirurgii plastycznej. - Kuracja trwa kilka lat. Jest bardzo droga i bolesna. Polega na podawaniu preparatów hormonalnych i zabiegach operacyjnych. Pacjentom lekarze radzą brać długie urlopy, zmieniać adresy i miejsca pracy. Marek jednak od początku postanowił, że nie będzie ukrywał swojej decyzji i podjętych kroków. Uważał, że nie robi nic złego i nie musi chować się przed ludźmi.
Znaleźć swoje miejsce
- Na początku udawaliśmy, że nie dostrzegamy zmian w jego wyglądzie, ale ponieważ on mówił otwarcie o swojej sytuacji, bardzo szybko przeszliśmy nad całą sprawą do porządku dziennego i zaczęliśmy traktować go jak prawdziwego faceta z krwi i kości - opowiadają strażnicy.
Również dla przełożonych Marka jego decyzja nie stanowiła nigdy problemu. O tej sprawie nie chce się wypowiadać komendant straży miejskiej w Łodzi Sławomir Seliga. Pozytywnie zareagowali też jego rodzice i kobieta, którą poznał już po zmianie wyglądu. Kiedy wyznał jej prawdę, powiedziała tylko: "Kocham cię bez względu na wszystko i zawsze będę przy tobie. Kocham cię za to, jaki jesteś, za twoją dobroć, za to, że jesteś najlepszym moim przyjacielem i troszczysz się o mnie jak nikt do tej pory. Twoja przeszłość nie ma znaczenia. W końcu natura przecież nie jest nieomylna".
Na ich ślubie byli prawie wszyscy koledzy z pracy. Kiedy składali młodej parze życzenia, wielu klepało Marka po męsku po ramieniu i mówiło: "Facet, zasługujesz na wielkie szczęście w życiu i niech zawsze będzie przy tobie". A on odpowiadał im skromnie "Jestem pewny, że teraz wreszcie znalazłem swoje miejsce na tym świecie. Jestem szczęśliwy".
PS. Imię bohatera zostało zmienione.
(mad)