PolskaStrażnik nie wpuścił skazanego do więzienia

Strażnik nie wpuścił skazanego do więzienia

Strażnik nie wpuścił mężczyzny skazanego na 6 dni aresztu do więzienia w Sieradzu. Dlaczego? Bo nie miał dowodu. Miał tylko potwierdzenie magistratu w Zduńskiej Woli, że zgubił dokument. Strażnikowi nie wystarczyła nawet karta kierowcy z fotografią i numerem pesel. Krzyknął, że dla niego to nie dokumenty. Zażądał... książeczki żeglarskiej. Skazany jej nie miał, więc odszedł z kwitkiem.

40-letni mieszkaniec zduńskowolskiej dzielnicy Karsznice w konflikt z prawem wszedł po raz pierwszy w życiu. W okolicach Wrześni został zatrzymany, gdy kierował autem pod wpływem alkoholu. Sąd we Wrześni skazał go na 420 godzin prac społecznych. W zamian za pokrycie kosztów sądowych, zduńskowolanin zobowiązał się odsiedzieć 6 dni w areszcie. Dwukrotnie zgłaszał się do Zakładu Karnego w Sieradzu, ale odsyłano go do domu.

- Kiedy zgubiłem dowód, dostałem z urzędu miasta odpowiednie zaświadczenie. Z takim kwitkiem można nawet głosować, ale dla strażnika więziennego to za mało. I co ja mam teraz zrobić? Czekać na policję, żeby doprowadzili mnie do więzienia jak jakiegoś zbrodniarza?! - żali się zduńskowolanin.

W Zakładzie Karnym w Sieradzu wyjaśniają, że karty żeglarskiej wymagają przepisy. Kwestie dokumentu tożsamości, jakim musi wylegitymować się skazany, reguluje rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 13 stycznia 2004 roku. - Do więzienia wpuszczamy tylko za okazaniem dowodu osobistego, paszportu lub książeczki żeglarskiej. Czemu akurat ten dokument jest taki ważny? Widocznie ustawodawca wyszedł z założenia, że ma duże znaczenie - mówi Dariusz Cybulski, rzecznik Zakładu Karnego w Sieradzu.

Dariusz Cybulski dziwi się jednak, że aresztant nie został wpuszczony za bramy zakładu karnego. - Gdy człowiek zgłasza się w godzinach pracy więziennej administracji, jego tożsamość jest przez nich potwierdzana na policji. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego w tym przypadku nie została wdrożona ta procedura.

Co teraz może zrobić zduńskowolanin? Albo zgłosić się jeszcze raz do więzienia i zażądać weryfikacji swoich danych przez więzienne służby, albo czekać aż do aresztu doprowadzi go policja.

Mężczyźnie to ostatnie rozwiązanie się nie uśmiecha. Do odpracowania zostały mu już bowiem tylko 34 godziny. I te 6 dni aresztu. - Miałem nadzieję, że będę miał to już z głowy i pójdę wreszcie do pracy. Teraz jestem bez grosza i bez szans na znalezienie zatrudnienia. Chciałem podjąć jakąś pracę, gdy już będę po areszcie, bo jak powiem pracodawcy, że muszę wziąć wolne, bo idę do więzienia?

O komentarz w tej sprawie poproszono w Ministerstwie Sprawiedliwości. A dokładnie o to, co takiego jest w książeczce żeglarskiej, że jest równoważna z dowodem osobistym i paszportem? W środkowej Polsce bowiem taki dokument to ogromna rzadkość. Jak wyjaśnia Maciej Kujawski z wydziału informacji Ministerstwa Sprawiedliwości, książeczka żeglarska ma status niemal równy paszportowi. - Jest to dokument marynarzy zatrudnionych na statkach handlowych, która stwierdza tożsamość i dokumentuje przebieg pracy. Dokument ten umożliwia przekraczanie granicy morskiej i pobyt we wszystkich portach świata. Książeczkę żeglarską wydaje dyrektor Urzędu Morskiego, a za granicą placówki konsularne. I właśnie ten wyjątkowy status książeczki żeglarskiej, zrównujący go z paszportem pozwala m.in. służbie więziennej uznać go za dokument stwierdzający tożsamość - wyjaśnia Kujawski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (47)