Strażnik, który zabił policjantów otrzyma mniejszy wyrok?
Nadzwyczajnego złagodzenia kary, uniewinnienia od zarzutu usiłowania zabójstwa aresztanta oraz policyjnych negocjatorów i antyterrorystów domaga się obrońca b. strażnika więziennego Damiana Ciołka, który w ub. roku zabił trzech policjantów.
30.10.2008 | aktual.: 30.10.2008 16:27
29-letni Ciołek został oskarżony o zabójstwo trzech policjantów, usiłowanie zabójstwa aresztanta oraz usiłowanie zabójstwa policyjnych negocjatorów i antyterrorystów.
Przed dwoma tygodniami prokuratora wniosła o uznanie oskarżonego za winnego wszystkich zarzucanych przestępstw. Zdaniem oskarżyciela Ciołek działał ze szczególnym okrucieństwem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Zdaniem śledczych, działał on bez żadnego racjonalnego motywu.
Prokurator Krystyna Patora domagała się dla niego kary dożywotniego więzienia z ograniczeniem możliwości warunkowego przedterminowego zwolnienia dopiero po 45 latach.
Obrońca: Ciołek nie miał pełnej świadomości tego, co robił
Obrońca Ciołka Ryszard Osmulski mówiąc o nadzwyczajnym złagodzeniu kary przypomniał, że jego klient, jak wynika z opinii biegłych, działał w warunkach ograniczonej poczytalności. To znaczy, że nie miał pełnej świadomości tego, co robił. W tym momencie nie był sobą - powiedział. Przyznał jednak, że samo sprawstwo czynów jest oczywiste. Nie kwestionuję tego co się stało, ale moją rolą jest też ustalenie wszystkich okoliczności zdarzenia - mówił.
Według niego, nie można też mówić, iż jego klient działał ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Jak twierdzi, oddanie kilkudziesięciu strzałów w kierunku samochodu, w którym siedzieli policjanci, nie jest w "rozumieniu kodeksowym" działaniem ze szczególnym okrucieństwem.
Przypomniał, że oskarżony mówił cały czas, że strzelał do samochodu, a nie do sylwetek osób, choć wiedział, że są tam ludzie. Dlatego nie można zakładać, że oskarżony eliminował ich po kolei, jak mówi prokurator - powiedział Osmulski.
Zdaniem obrońcy, nie można też mówić o motywach zasługujących na szczególne potępienie, bo - jak twierdzi - nigdy tych motywów nie ustalono. Biegli podali przyczyny, ale nie motywy - dodał.
Obrońca wniósł też o uniewinnienie swego klienta od zarzutu usiłowania zabójstwa policyjnych negocjatorów i antyterrorystów. Według niego, jedynym śladem w tej sprawie jest fragment pocisku i opinia biegłego.
Żony zabitych proszą o sprawiedliwą karę
Zanim głos zabrał obrońca, ostatnie słowo wygłosiły m.in. żony zastrzelonych policjantów, występujące w tym procesie jako oskarżyciele posiłkowi. Zwróciły sądowi uwagę, że ich życie, a także życie ich dzieci, stało się po tej tragedii "zupełnie inne".
Dzieci już nigdy nie porozmawiają z ojcem, już nigdy nie będą z nim marzyć o przyszłości. Są też na tyle dorosłe, że zdają sobie sprawę, co się stało. Jakim trzeba być okrutnym, aby zabić niewinnych ludzi - mówiły kobiety i prosiły sąd o wymierzenie sprawiedliwej kary. Przychyliły się do wniosku prokuratury co do wysokości kary. Do tragedii doszło w marcu ub. roku w sieradzkim Zakładzie Karnym, gdy trzech policjantów z sekcji do walki z przestępczością samochodową łódzkiej komendy wojewódzkiej przyjechało do więzienia po aresztanta, aby go zabrać na przesłuchanie do prokuratury.
Strażnik stojący na wieżyczce przy głównej bramie więzienia bez powodu ostrzelał pojazd z kałasznikowa. W wyniku odniesionych ran na miejscu zginęli dwaj policjanci; trzeci - ciężko ranny - zmarł w szpitalu. Ranny aresztant także trafił do szpitala.
Po obserwacji psychiatrycznej biegli orzekli, że oskarżony jest zdrowy psychicznie. Uznali, że jest on osobą agresywną, z zaburzeniami adaptacyjnymi. Zdaniem biegłych w chwili ostrzeliwania samochodu miał on ograniczoną poczytalność, co jednak - według prokuratury - nie zwalnia go z odpowiedzialności karnej.
Przed sądem Ciołek częściowo przyznał się do winy. Nie przyznał się do usiłowania zabójstwa policyjnych antyterrorystów i negocjatorów.