PolskaStrażak podpalał domy krewnych

Strażak podpalał domy krewnych

Maciej G. (19 l.) chętnie wkładał strażacki mundur. Z wielkim poświęceniem pędził walczyć z zabójczym ogniem. Ale ten dzielny młodzieniec ma też drugą twarz. Mieszkańcy niewielkiego Żabna na Podkarpaciu przeżyli prawdziwy szok, gdy wyszło na jaw, że to właśnie on jest okrutnym podpalaczem, który przez kilka miesięcy terroryzował ich wieś. Bezwzględny piroman nie oszczędzał nikogo, nawet własnej rodziny!

18.01.2011 | aktual.: 18.01.2011 09:42

Mieszkańcy wsi przez cztery miesiące tygodni żyli w wielkim strachu. Ludzie organizowali nocne patrole, a wójt gminy wyznaczył nagrodę za głowę podpalacza. Piroman jednak nic sobie z tego nie robił. Zakradał się na teren gospodarstw i wzniecał pożary.

Maciej G. swoją zbrodniczą serię rozpoczął od podpalenia domu swoich rodziców. Pierwszy zaczął walkę z żywiołem i wzywał posiłki. Budynek cudem udało się uratować przed całkowitym spaleniem, ale starty sięgnęły wielu tysięcy złotych.

Dramatyczny pożar tylko rozzuchwalił młodzieńca. Uznał, że jeśli nadal będzie nękał swoją rodzinę, dalej nikt się w tym nie połapie i nie będzie go nawet podejrzewał. Kilkanaście dni później piroman dał o sobie znać ponownie. Tym razem za cel obrał sobie gospodarstwo swojej ciotki. Atakował je kilka razy. Najpierw spalił stodołę, potem szopę, a na koniec próbował też puścić z dymem dom.

Dorota Giec (60 l.) w jednej chwili straciła dobytek, na który pracowała wiele lat. Straty wyliczono na ponad 45 tys. zł. - Chcieliśmy cokolwiek uratować, ale nie było na to żadnych szans - opowiada. Nie może zrozumieć, dlaczego jej siostrzeniec, którego znał od dziecka wyrządził jej rodzinie taką krzywdę. - W życiu bym go nie podejrzewała. Odwiedzał nas często, był tak grzeczny, pomocny. Dla mnie to szok, bo jak można być tak podłym? - załamuje ręce pani Dorota.

Podpalacz gnębił także swoich sąsiadów. Jego ogniowy maraton trwałby z pewnością jeszcze długo, gdyby nie przypadek. Młodzieniec zakradł się na teren posesji swojego wujka, u którego niedawno był na komunii. Jego też chciał spalić. Ale gospodarz w porę złapał go za rękę.

Maciej G. został wydany policjantom. Podczas przesłuchania przyznał się do sześciu podpaleń, nie potrafił jednak wytłumaczyć dlaczego wzniecał pożary. Okazało się, że miał wspólnika. Razem z nim został zatrzymany Mikołaj M. (18 l.). Obaj zostali aresztowani.

Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Powódź w Trzebiatowie

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)