Strażacy wozili sztandary karetką-atrapą
Ludzie oburzyli się, że karetka nie pomogła rannemu. Strażacy z OSP niby-ambulansem wożą... sztandary - czytamy w "Gazecie Krakowskiej".
02.12.2008 | aktual.: 02.12.2008 07:40
Karetka, która kilka tygodni temu nie udzieliła pomocy w Starym Sączu rannemu człowiekowi, wszystko wskazuje na to, że należała do... Ochotniczej Straży Pożarnej w Moszczenicy Wyżnej. Należąca do strażaków-ochotników karetka to w gruncie rzeczy atrapa nienadająca się do udzielania pomocy, a tym bardziej do przewożenia rannych do szpitala.
Przechodnie w Starym Sączu zauważyli leżącego w kałuży krwi mężczyznę. Wezwali pogotowie, ale jednocześnie ktoś zauważył zaparkowaną w pobliżu karetkę. Poprosili więc o pomoc. Siedzący w karetce jednak odmówili.
Starostwo powiatowe zakończyło nieformalne dochodzenie w tej sprawie. Okazało się, że widziana na starosądeckim Rynku karetka nie należała do pogotowia ratunkowego. Stary ambulans należy obecnie do OSP w Moszczenicy Wyżnej. Była niegdyś zakupiona ze składek mieszkańców miasta, którzy nie zgodzili się na jej złomowanie i tak znalazła się w rękach strażaków.
- Ten samochód służy raczej do stacjonarnej obsługi imprez masowych i przewożenia pocztu sztandarowego - tłumaczy szef moszczenickich druhów.