Strażacy walczą z pożarem składu paliw pod Londynem
Brytyjscy strażacy ugasili dziesięć z dwudziestu zbiorników paliwa płonących od niedzieli na terenie składu paliw w Buncefield, na północny zachód od Londynu. Przyczyna pożaru nie jest znana, rannych zostało 43 ludzi.
12.12.2005 | aktual.: 12.12.2005 14:22
Akcja gaśnicza z użyciem piany i wody mogła rozpocząć się dopiero w poniedziałek rano. 150 strażaków zdołało ugasić połowę zbiorników w ciągu trzech godzin.
Obłoki czarnego dymu, nadal unoszące się nad płonącymi i eksplodującymi zbiornikami z paliwem, rozciągają się na obszarze wielu kilometrów kwadratowych. W poniedziałek chmura dymów docierała już do wybrzeży Francji.
Naoczni świadkowie, cytowani przez BBC, twierdzą, że w sumie eksplodowało i zapaliło się dwadzieścia zbiorników z paliwem. Niedzielny wybuch był słyszalny nawet w promieniu 160 kilometrów.
Szef lokalnej straży pożarnej w Hertfordshire Roy Wilsher powiedział w poniedziałek, że jakkolwiek pożar w składzie paliw pozostaje pod kontrolą, minie wiele dni, zanim strażacy będą mogli ostatecznie usunąć zagrożenie. Wyraził też obawy, że ogień skutecznie zniszczy wszelkie materiały dowodowe, mogące wyjaśnić, co spowodowało tę największą w czasach pokoju katastrofę w Wielkiej Brytanii.
Z rejonu pożaru ewakuowano ponad dwa tysiące ludzi. Policja ostrzegła mieszkańców okolicznych miasteczek, by pozostawali w domach przy zamkniętych oknach. W pobliskich Hemel Hempstead i St Albans zamknięto szkoły. W poniedziałek rano rejon składu był nadal otoczony przez kordon policji.
Policja w Hertfordshire sądzi, że powodem eksplozji był wypadek. W dochodzeniu pomagają inspektorzy z Londynu, Esseksu i Bedfordshire. Zaangażowano też policyjną komórkę antyterrorystyczną. W składach paliw w innych miejscach w kraju zarządzono przegląd systemów bezpieczeństwa.
Buncefield jest piątym co do wielkości składem paliw w W. Brytanii wykorzystywanym głównie przez Total i Texaco, a także BP i Shella. Korzystają z niego m.in. dwa lotniska: Heathrow i Luton.