Strażacy ponownie szukają zaginionego w Tykocinie
Strażacka grupa nurków z Siemiatycz
(Podlaskie), doświadczona w akcjach na Bugu, podjęła w piątek
poszukiwania 23-latka z Tykocina. Chłopak najprawdopodobniej
utonął w płynącej przez to miasto Narwi.
06.02.2009 | aktual.: 06.02.2009 11:07
Szymon zaginął blisko dwa tygodnie temu. Intensywne poszukiwania były prowadzone przez cztery dni - najpierw z wykorzystaniem nurków, a gdy ich akcja nie przyniosła rezultatu, w odległości nawet kilkunastu kilometrów w dół rzeki przeszukano oba jej brzegi.
Ponieważ poszukiwania w tej skali zostały przerwane, rodzina chce na własną rękę je kontynuować. Po zaangażowaniu jasnowidza, który miałby wskazać miejsca, gdzie chłopak mógł utonąć, chcieliby wynająć nurka. W Tykocinie trwa zbiórka pieniędzy na ten cel.
Po informacjach w mediach o takiej akcji, strażacy postanowili w piątek jeszcze raz przeszukać Narew w miejscach, gdzie z największym prawdopodobieństwem zwłoki mogłyby się znajdować.
- Chcemy jeszcze raz, z wykorzystaniem innej niż wcześniej ekipy nurków, zweryfikować ustalenia i sprawdzić miejsca, gdzie może znajdować się ciało poszukiwanego - powiedział rzecznik prasowy podlaskich strażaków Marcin Janowski.
Dodał, że strażacy chcą mieć "pełne przeświadczenie", że zrobiono wszystko, co było można. Grupa z Siemiatycz, która ma doświadczenia w akcjach na Bugu, ma zamiar sprawdzić ponownie niektóre miejsca w Narwi. Nurkowie i ich koledzy na łodzi mają pracować do zmroku.
Janowski dodał, że wyniki tej akcji mogą pomóc w podjęciu w czasie weekendu decyzji, co dalej z poszukiwaniami. Na razie piątkowa akcja traktowana jest jako jednorazowa.
Okoliczności zaginięcia chłopaka nie są do końca jasne. Policja podaje, że późnym wieczorem w niedzielę, 25 stycznia wybiegł on z imprezy urodzinowej odbywającej się w domu kultury w Tykocinie za swoją koleżanką.
Udał się w kierunku Narwi, ubrany tylko w koszulkę i marynarkę, dżinsy i sportowe buty. Kilkadziesiąt minut później zziębnięta i przemoczona dziewczyna wróciła.
Policja podaje, że poślizgnęła się i wpadła do Narwi a chłopak prawdopodobnie próbował ją wyciągnąć z wody. Dziewczynę uratował mężczyzna, który usłyszał odgłosy znad rzeki. Chłopaka już nie było widać.
Pierwsze poszukiwania zaginionego rozpoczęto już w nocy. Potem przez dwa dni przeszukiwano brzegi rzeki a także jej dno.
Przyjmując, że jeśli chłopak wpadł do wody, to z silnym w tym miejscu nurtem Narwi ciało mogło spłynąć w dół rzeki, kolejnego dnia idąc brzegami, przeszukano kilkanaście kilometrów Narwi. W czwartek, 29 stycznia, z wykorzystaniem dwóch łodzi ponownie przeszukiwano do zmroku odcinek rzeki od Tykocina w dół Narwi. Wtedy też akcję w tej skali przerwano.