Straż Graniczna: to nie auto, to odpad
Pogranicznicy od kilku dni, posługując się mało znanymi interpretacjami przepisów, nie wpuszczają do kraju osób sprowadzających uszkodzone auta - informuje "Głos Szczeciński".
Importerzy aut są zdziwieni. - Jeszcze na początku stycznia auto po wypadku, ale wymagające tylko małych napraw, można było bez problemu przewieźć przez granicę - mówi jeden z mężczyzn sprowadzający używane auta z zachodnich Niemiec. - Kilka dni temu mojej lawety ze znacznie mniej uszkodzony samochodem do Polski nie wpuszczono. Co się dzieje?
Tego właśnie do końca nie wiadomo. Straż Graniczna informuje bowiem o swoim postępowaniu bardzo lakonicznie. - Egzekwujemy przepisy zabraniające sprowadzania do Polski odpadów - mówi porucznik Agnieszka Dorsz z Pomorskiego Oddziału Straży Granicznej w Szczecinie.
Przepisy nie są nowością. Dlaczego dopiero od kilku dni są przestrzegane? Z informacji "GS" wynika, że efekt nowej interpretacji prawa przygotowanej przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Według GIOŚ samochód staje się odpadem jeśli uczestniczył w kolizji i nie ma ważnych, niemieckich badań technicznych. Takie właśnie opisy trafiły do pograniczników.
Problem polega jednak na tym, że tak naprawdę definicji samochodu- odpadu oficjalnie nie ma. Nad odpowiednim rozporządzeniem Ministerstwo Infrastruktury jeszcze pracuje. Jak się okazuje GIOŚ opracował definicję odpadu na podstawie definicji towaru opisanej w jednym z rozporządzeń. Definicja ta mówi zaś, że towarem, który można wwieść do Polski są "substancje i przedmioty, które bez dalszej obróbki mogą zostać użyte jako produkt".
Czy naprawa auta jest obróbką? Według GIOŚ tak. Importerzy samochodów najbardziej oburzeni są tym, że o nowych interpretacjach istniejących od wielu miesięcy przepisów dowiedzieli się dopiero od pograniczników, gdy ci nie wpuścili ich aut do Polski.