ŚwiatStraszna historia rodziców dwóch posłów

Straszna historia rodziców dwóch posłów

Rocznica rzezi wołyńskiej odbiła się w Polsce szerokim echem. Oprócz sprzeczek parlamentarzystów na temat uznania zdarzeń sprzed 70 lat "ludobójstwem", okazało się, że temat dla niektórych posłów jest szczególnie bliski i bolesny. Poseł Mieczysław Golba (47 l.) oznajmił z mównicy sejmowej, że na sali jest poseł, którego ojciec był członkiem bandy UPA i brał udział w paleniu jego rodzinnej wsi i zabijaniu jej mieszkańców. Chodzi o ojca posła ukraińskiego pochodzenia Mirona Sycza z PO (53 l.), który przyznał w jednym z wywiadów, że "był chowany w nienawiści do Polaków".

Straszna historia rodziców dwóch posłów
Źródło zdjęć: © PAP | Mirosław Trembecki

15.07.2013 | aktual.: 15.07.2013 12:04

Poseł SP Mieczysław Golba:

– To był pamiętny dzień. 17 kwietnia 1945 roku. Nad ranem doszło do spalenia niemal całej miejscowości. Zamordowano 91 mieszkańców mojej rodzinnej Wiązownicy. Banda "mysnyky", czyli "mściciele" była okrutna. Mordowała też Ukraińców, którzy pomagali Polakom.

Gdy bandy UPA atakowały Wiązownicę, ludzie kryli się w stodołach. Myśleli, że nie będą ich podpalać. Niestety było inaczej. Ci mieszkańcy, którzy uciekali do piwnic, ginęli w nich przez zaczadzenie bądź pod walącymi się stropami.

Moja mama miała wtedy 16 lat. Uciekała z Wiązownicy z kilkuletnią córką siostry na rękach. Dom moich rodziców został doszczętnie spalony.

Banda, w której działał ojciec posła Sycza zabiła 20 dzieci i tyle samo kobiet. Nadal żyją świadkowie, w tym moja mama, którzy to potwierdzają. Zresztą on dostał później karę śmierci, którą zamieniono mu na 15 lat więzienia. Teraz jego syn, poseł, krytykuje akcję "Wisła" i próbuje wybielać ojca. Ja wiem, że on nie odpowiada za czyny ojca, ale jest lobbystą na rzecz tych ludzi, którzy dopuszczali się okrucieństw.

Poseł PO Miron Sycz *

Mam wyrok na ojca, znam przebieg śledztwa. Zarzucono mu, (...) że uczestniczył w paleniu domów. Skazano go na karę śmierci, chociaż nic mu nie udowodniono.

Mama (...) została z rodziną wysiedlona w czasie akcji „Wisła”. (...) miała żal do Polaków. (...) kojarzyli jej się z żołnierzem (...), który przyszedł do ich domu i powiedział: „Macie półtorej godziny na spakowanie rzeczy”.

Nie byłem chowany, delikatnie mówiąc, w miłości do Polaków tylko w nienawiści. Z czasem zacząłem pytać: „Dlaczego aż tak ich nienawidzicie?”. A ciotka: „A za co mam ich lubić? Że wygonili mnie z domu? Że nie możemy się odnaleźć po całym świecie? Że mnie bili?”.

Gdy była Pomarańczowa Rewolucja, mama ciągle oglądała telewizję. (...) Na ekranie Majdan, pomarańczowe flagi, a wśród nich biało-czerwone. Matka płacze: „Żeby Bóg tym Polakom dał zdrowie”. A ja do niej przekornie: „Mamo, co ty mówisz? Przecież ich tak nie znosisz. Zapomniałaś?”. Do 7. roku życia nie mówiłem po polsku. We wsi wszyscy mówili "po swojemu".

  • wypowiedzi posła Sycza pochodzą z wywiadu dla "Tygodnika Powszechnego"
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (254)