Strajk w Radiu Łódź
Punktualnie o godz. 15.00 pracownicy Radia Łódź rozpoczęli godzinny strajk ostrzegawczy. Na drzwi i bramy rozgłośni założone zostały łańcuchy i kłódki. W tym czasie do rozgłośni nie można wejść ani z niej wyjść.
23.06.2005 | aktual.: 23.06.2005 18:28
Pracownicy Radia domagają się od zarządu natychmiastowego wznowienia negocjacji dotyczących układu zbiorowego, który - jak twierdzą - został zerwany. Sprawa ta ciągnie się od 2000 roku. Chcą również wypłacenia zaległych nagród jubileuszowych. Twierdzą też, że szefowie firmy stosują wobec części pracowników tzw. cenzurę prewencyjną programu, czyli nie dopuszczają pewnej grupy osób na antenę.
Nie chodzi tylko o pieniądze, chodzi również o ludzi kierujących radiem i ich kompetencje - powiedział koordynator wspólnej reprezentacji związków zawodowych w rozgłośni Andrzej Szymański.
Z protestującymi nie zgadza się prezes Radia Łódź Krzysztof Jędrzejczak, który na specjalnie zwołanej w czwartek konferencji prasowej powiedział, że sytuacja ekonomiczna firmy jest wreszcie na tyle dobra, że można zacząć myśleć o sprawach finansowych. Regulacje płac objęły już ponad 30 osób [na ponad 90 osób] - dodał.
Zwrócił uwagę, że o dopuszczeniu materiału do emisji decydują kierownicy i wydawcy programów, a podjęcie strajku uważa za bezzasadne.
Związkowcy zapowiadają, że jeśli czwartkowa akcja nie przyniesie zadowalających ich rezultatów, to zorganizują kolejny protest, tym razem 12-godzinny strajk okupacyjny.
W 1997 roku Radio Łódź zasłynęło pierwszym w historii polskiej radiofonii publicznej strajkiem generalnym. Na 12 godzin przerwało program. Emitowany był sygnał stacji i komunikaty strajkowe. Akcję zorganizował komitet strajkowy radia, utworzony przez wszystkie związki zawodowe działające w rozgłośni. Strajkujący domagali się m.in. powołania nowego zarządu spółki, realizacji porozumienia w sprawie regulacji wynagrodzeń oraz zaprzestania szykanowania działaczy związkowych.