Strajk w czeskich szkołach na inaugurację roku
W połowie z ponad 5000 czeskich szkół podstawowych i średnich odbył się w poniedziałek, w dzień inauguracji nowego roku szkolnego, strajk ostrzegawczy nauczycieli. Była to największa w historii akcja protestacyjna czeskich pedagogów.
Związek Zawodowy Pracowników Szkolnictwa - organizator protestu - domaga się od rządu, aby nauczycielom nadal wypłacano przynajmniej połowę 13 i 14 pensji.
Strajk nauczycieli jednogodzinnym strajkiem solidarnościowym wsparli w poniedziałek rano pracownicy większości urzędów finansowych, rejestrów nieruchomości oraz urzędów spraw socjalnych.
Na spełnienie żądań nauczycieli rząd musiałby wydać rocznie około 8 miliardów koron, tj. ponad 1 mld 100 milionów złotych.
Czeski prezydent Vaclav Klaus, który uczestniczył w inauguracji nowego roku w jednej z praskich szkół podstawowych, powiedział, że sądzi, iż strajk "nie jest metodą rozwiązywania problemów w czeskim szkolnictwie". Jego zdaniem, jest regułą, że na całym świecie pracownicy chcą zarabiać więcej i żadna płaca nie wydaje się im wystarczająca.
Minister szkolnictwa Petra Buzkova, która wzięła udział w inauguracji w jednej ze szkół podstawowych w Czeskich Budziejowicach na południu kraju, życzyła dzieciom "wspaniałych wspomnień ze szkoły". Buzkova ani słowem w swym wystąpieniu nie odniosła się do strajku nauczycieli.
Akcja strajkowa - jak wynika z doniesień Czeskiego Radia - przebiegła spokojnie. Tylko w niektórych przypadkach w szkołach, które wzięły udział w proteście, zjawili się ze swymi dziećmi rodzice, którzy wcześniej nie dowiedzieli się, że placówka objęta będzie strajkiem. W Ołomuńcu kilkuset strajkujących zorganizowało manifestację na jednym z placów w centrum miasta.
Strajk nauczycieli jest jedną z pierwszych akcji protestacyjnych, jakie zaplanowano na jesień w odpowiedzi na rządowe plany redukcji wydatków budżetowych. 13 września w Pradze ma się odbyć związkowa manifestacja z kilkudziesięciotysięczną frekwencją.
W razie nadal nieustępliwej postawy rządu nie wyklucza się nawet strajku generalnego.
Liderzy czeskiej koalicji rządowej, którą obok socjaldemokratów tworzą ludowcy i liberałowie, nie osiągnęli w poniedziałek porozumienia z przywódcami dwóch największych central związkowych: Czesko-Morawskiej Konfederacji Związków Zawodowych (CzMKOS) i Stowarzyszenia Samodzielnych Związków Zawodowych (ASO).
Premier Vladimir Szpidla powiedział, że strony jedynie objaśniły sobie swoje stanowiska. Lider CzMKOS Milian Sztiech stwierdził, że istnieją jednak "minimalne szanse na kompromis".