Strajk sparaliżował Włochy po raz czwarty w ciągu 2 lat
Po raz czwarty od objęcia władzy we Włoszech w czerwcu 2001 roku przez konserwatywną koalicję pod wodzą premiera Silvio Berlusconiego strajk generalny przeciwko polityce socjalnej rządu sparaliżował w piątek Włochy.
26.03.2004 | aktual.: 26.03.2004 20:59
200 tysięcy demonstrantów uczestniczyło w marszu protestacyjnym, który ruszył spod teatru operowego La Scala w Mediolanie. W całym kraju od Doliny Aosty po Sycylię brało udział w demonstracjach ulicznych co najmniej milion osób.
"Stanął cały kraj" - głosi komunikat o przebiegu strajku wydany w piątek wieczorem przez trzy główne centrale związkowe - lewicowe CGIL i UIL oraz chrześcijańską CISL.
Przeciwko reformie systemu emerytur, która od 2008 roku wydłuża wiek emerytalny dla kobiet do 60 lat, a dla mężczyzn do 65 lat, przedłużając jednocześnie o 5 lat wymagany okres płacenia składek, strajkowało 80% pracowników administracji, 60% załóg Fiata i większość wielkich zakładów przemysłowych, a także pracownicy sektora bankowego i szkolnictwa.
Strajk komunikacji miejskiej trwał w różnych częściach Włoch od 4 do 8 godzin, podobnie jak strajk personelu obsługi autostrad.
Strajk generalny i marsze protestacyjne były wymierzone również przeciwko dotychczasowej polityce gospodarczej rządu, której wyniki w 2003 roku wyrażają się wzrostem produktu krajowego brutto zaledwie o 0,3%.
Włoski minister pracy Roberto Maroni, broniąc rządowej reformy emerytur, oświadczył w piątek, że jest ona jedyną obroną przed rychłym załamaniem się systemu emerytalnego wskutek tego, że "najzwyczajniej zabraknie pieniędzy".