Strajk okupacyjny w zakonie betanek
Siostry betanki z Kazimierza Dolnego zadarły z samym papieżem Benedyktem XVI - pisze "Nowy Dzień". Zamknęły się w klasztorze, ściągnęły posiłki z innych domów zakonnych i nie boją się nawet kary ekskomuniki.
03.12.2005 | aktual.: 03.12.2005 09:16
"Bardzo poważnymi konsekwencjami" zagroził siostrom arcybiskup lubelski Józef Życiński. Po ekskomunice zbuntowane zakonnice straciłyby prawo do sakramentów świętych, a nawet do katolickiego pogrzebu.
W samym Kazimierzu huczy od plotek, co się dzieje za murami klasztoru. Bunt podniosła matka Jadwiga. Podobno sam Pan Jezus mówi jej, co i jak ma robić - opowiada pani Janina z Kazimierza. Matką przełożoną kazimierskiego klasztoru jest Jadwiga Ligocka. Pochodzi z Krosna Odrzańskiego, 20-tysięcznego miasteczka k. Zielonej Góry. Tam poznała betanki i poczuła powołanie do zakonu. Proboszcz jej rodzinnej parafii nie chce dziś mówić o siostrze Jadwidze.
By dowiedzieć się, co naprawdę dzieje się w klasztorze betanek, dziennikarz "Nowego Dnia" pojechał do Kazimierza.
To nasza wewnętrzna sprawa - rzuca anonimowa siostra przez domofon. Prawda się obroni bez niczyjej pomocy! - dodaje i rzuca słuchawkę.
Już ponad rok nie widziałem matki Jadwigi - mówi dziennikowi jeden z miejscowych księży. Same objawienia to nie jest problem. Wielu późniejszych świętych spotykało się na początku ze sceptycyzmem. Ale podobno matka Jadwiga każe innym siostrom według swoich objawień postępować. A tego robić nie wolno. Nawet siostra Faustyna, dziś już uznana za świętą, nie próbowała nikim sterować. (PAP)