Polska"Strajk" obraża Annę Walentynowicz?

"Strajk" obraża Annę Walentynowicz?

W filmie "Strajk" niczego nie zafałszowałem i
nie chciałem nikogo zranić - zapewniał niemiecki reżyser Volker
Schloendorff podczas premiery jego filmu w Warszawie.
Powiedział, że jest "wstrząśnięty" formułowanymi w Polsce
opiniami, jakoby film obrażał Annę Walentynowicz i przeinaczał
historyczne fakty.

20.02.2007 | aktual.: 26.02.2007 10:46

Film "Strajk" jest inspirowany biografią Anny Walentynowicz. Opowiada m.in. o wydarzeniach sierpnia 1980 roku w Stoczni Gdańskiej. Jest wspólną produkcją Polski i Niemiec. Wystąpili w nim m.in. polscy aktorzy - Wojciech Pszoniak, Andrzej Chyra i Andrzej Grabowski.

Kontrowersje wokół tego filmu wstrząsnęły mną, jestem tym bardzo poruszony. Nie byłem na takie reakcje przygotowany. Bardzo ubolewam, że być może zraniłem niektóre osoby. Mnóstwo pracy włożyliśmy w ten film i absolutnie nie było naszym zamiarem krzywdzenie kogokolwiek - powiedział Schloendorff przed projekcją "Strajku" w warszawskiej Kinotece.

Niemiecki reżyser podkreślił, że przeinaczanie historycznych faktów zdecydowanie nie było jego zamiarem. Ważyliśmy każde słowo na dziesięciu wagach. Nikt absolutnie niczego nie zafałszowywał, nikt nie miał zamiaru wyrażać jakiegoś zamiaru politycznego. Zależało mi na tym, by wszystko było jak najbardziej wierne - zapewniał.

23 lutego (kiedy Strajk wejdzie na ekrany polskich kin) oceni ten film polska publiczność. Tylko ten werdykt jest dla mnie ważny i na ten werdykt czekam - powiedział Schloendorff.

Polski koproducent "Strajku", Maciej Ślesicki, uważa, że kontrowersje wokół filmu "Strajk" wyniknęły "z pewnego niezrozumienia". Przed warszawską premierą "Strajku" Ślesicki podkreślił, że obraz ten nie powinien być odbierany jako film dokumentalny, lecz jako "artystyczna wizja reżysera". Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że to jest tylko film, że to jest sztuka. To nie jest polityka. To nic takiego, co miałoby służyć budowaniu czyjejś politycznej kariery, bądź jej złamaniu - powiedział Ślesicki.

W warszawskiej premierze wzięła także udział Katharina Thalbach, grająca Agnieszkę, główną bohaterkę "Strajku", postać wzorowaną na Walentynowicz. Zdaniem Thalbach, twórcy filmu "Strajk" "stworzyli okazję, by pokazać historię Solidarności". Poza Polską Walentynowicz nie jest znana. Cieszę się, że możemy pokazać ją światu - powiedziała dziennikarzom aktorka.

Thalbach dodała, że bardzo cieszyła się, iż mogła zagrać tę rolę. Już gdy pierwszy raz przeczytałam scenariusz filmu, zachwyciła mnie ta postać. Z wielkim zapałem podeszłam do pracy. Jednak w ogóle wtedy nie wiedziałam, że jest to postać prawdziwa, że mieszka w Gdańsku - przyznała.

Na warszawskiej premierze "Strajku" nie było najważniejszych polskich polityków. Spośród polskich aktorów obecni byli m.in. Andrzej Chyra - który zagrał w "Strajku" postać "elektryka Lecha", Daniel Olbrychski i Janusz Gajos.

W poniedziałek, w przeddzień pokazu w Warszawie, "Strajk" miał uroczystą premierę w Gdańsku - gościł na niej były prezydent, przywódca sierpniowego strajku w Stoczni Gdańskiej Lech Wałęsa. Na zwołanej tego samego dnia w Warszawie konferencji prasowej jedna ze współtworzących "Solidarność", Joanna Gwiazda, oceniła, że film "Strajk" obraża nie tylko Walentynowicz, ale uderza w cały etos stoczniowej "Solidarności", ukazując jej uczestników jako prostaków i alkoholików.

Sama Walentynowicz obejrzała "Strajk" już w sierpniu, na specjalnym pokazie. Potem bardzo skrytykowała ten film. Oceniła, że zawiera on niewielki procent jej biografii, przeinacza historyczne fakty, a "wiele rzeczy zostało zmyślonych". Sprzeciwiała się produkcji niemieckiego reżysera, twierdząc, że nowe dzieło Schloendorffa "plugawi" nie tylko ją, lecz także "cały ruch Solidarności".

Walentynowicz pracowała w Stoczni Gdańskiej jako spawacz i operator urządzeń dźwigowych. 9 sierpnia 1980 roku została bezprawnie zwolniona z pracy, 5 miesięcy przed przejściem na emeryturę. Jej zwolnienie przyczyniło się do rozpoczęcia strajku w stoczni 14 sierpnia 1980, który doprowadził do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". Walentynowicz została członkinią Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)