Strajk licealistów sparaliżował szkolnictwo w Chile
Strajkujący licealiści sparaliżowali życie szkół w Chile. Podczas jednodniowego strajku domagali się reformy systemu edukacji.
05.06.2006 | aktual.: 05.06.2006 21:06
Uczniowie, którzy uważają propozycje prezydent Chile Michele Bachelet za niewystarczające, krytykują przepaść między szkolnictwem publicznym a prywatnym i domagają się darmowych przejazdów środkami transportu publicznego oraz egzaminów do szkół wyższych.
W trwającym od miesiąca ruchu protestu siły połączyły związek nauczycieli i federacja studentów uczelni wyższych.
Strajkował ponad milion uczniów i nauczycieli - podali organizatorzy. W większości szkół publicznych zawieszono zajęcia.
Pomimo apelu o "pokojową mobilizację", wystosowanego przez licealistów, doszło do kilku incydentów w centrum Santiago, gdzie kilka osób usiłowało zbudować barykady. Policja nie interweniowała.
Manifestacje w zeszłym tygodniu doprowadziły do około 800 zatrzymań. Było kilkudziesięciu rannych. Ostra akcja karabinierów wywołała polemiki, które doprowadziły do odwołania szefa sił specjalnych.
Prezydent Bachelet, która trzy miesiące temu objęła stanowisko, stanęła po raz pierwszy wobec kryzysu. Bez przekonania obiecała zmiany w taryfach transportowych na korzyść uczących się i obniżenie kosztów burs dla najbiedniejszych.
Zapowiedziała też częściowe zreformowanie prawa wprowadzonego za czasów Pinocheta (1973-1990), które ogranicza kierowanie publicznymi placówkami.