Strajk Kobiet. Policja u 14-latka. Relacja matki: "Boję się". Odpowiedź policji
14-latek z Krapkowic udostępnił post o Strajku Kobiet. Teraz ma kłopoty z policją. - Nie wiem, co dalej zrobimy. Martwię się o syna. Boję się, że mi go zabiorą - mówi jego matka w "Fakcie". Tymczasem policja odpiera zarzuty i wyjaśnia, jak według nich wyglądała sytuacja.
14-latek miał udostępnić w mediach społecznościowych post o Strajku Kobiet. Niedługo po tym, do jego domu zapukała policja. Jak relacjonuje nastolatek, policja powiedziała mu, że to, co robi, jest nielegalne, a jego aktywność była "publicznym nawoływaniem do popełnienia czynu zabronionego".
- Myślałam, że dostanę zawału, kiedy weszli - mówi w rozmowie z dziennikiem "Fakt" matka Maćka, Magdalena Rauhut-Dzionek. Według kobiety funkcjonariusze byli przekonani, że Maciek jest organizatorem strajku kobiet w Krapkowicach.
Sam 14-latek tłumaczy, że interesuje się sytuacją w kraju i "nie podoba mu się to, że rząd łamie konstytucję". Na swoim profilu na Facebooku napisał więc, że w Krapkowicach w środę 18 listopada odbędzie się protest.
Jak informowała wcześniej "Nowa Trybuna Opolska", policjanci mieli powiedzieć Maćkowi, że jeśli pojawi się na proteście, to będzie traktowany, jako jeden z organizatorów, a grozi za to do 8 lat więzienia i grzywna. Policja była także w jego szkole i powiadomiła o sprawie jego wychowawczynię.
Matka chłopaka twierdzi, że policjanci nawet nie dali mu dojść do głosu, wręcz na niego krzyczeli. - Nie wiem, co dalej zrobimy. Martwię się o syna. Boję się tego, że skierowali pismo do sądu i mi go zabiorą, że coś wymyślą. Mąż też jest w szoku - powiedziała.
Strajk Kobiet. Policja odpiera zarzuty
Tymczasem Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji przekonywał w piątek rano w Polsat News, że słowa 14-letniego Maćka to nieprawda i chłopak miał namawiać do protestu, a nie jedynie przekazać informację. Policjanci wykryli taką aktywność i ich celem było działanie prewencyjne. Ostatecznie do strajku w Krapkowicach nie doszło. Ciarka informował też o sms-ach, które chłopak miał wymieniać z politykami opozycji.