Strajk Kobiet murem za Wojciechem B. Mocne słowa zatrzymanego
Strajk Kobiet zabrał głos ws. zatrzymania Wojciecha B. oraz zarzutów dla Marty Lempart. - Policja musiałaby mnie zamknąć na dobre, bym przestał pomagać kobietom. Nie dam się zastraszyć - zaznaczył Wojciech B. obecny w siedzibie Strajku Kobiet.
Strajk Kobiet rozpoczął swoją konferencję chwilę po godzinie 18 w piątek. Jak zaznaczono w adnotacji do mediów, dotyczyła ona m.in. zatrzymania i zarzutów dla Wojciecha B., a także zarzutów dla innych członków Strajku Kobiet, w tym Marty Lempart.
Strajk Kobiet. Konferencja Marty Lempart ws. Wojciecha B.
- Jesteśmy tu jako osoby, które są prześladowane za uczestnictwo i organizowanie protestów. Ciążą na nas te straszne zarzuty pana Święczkowskiego za organizację zgromadzeń, za co grozi nam kara do ośmiu lat pozbawienia wolności - rozpoczęła Marta Lempart.
Liderka Strajku Kobiet podkreśliła, że nie jest osobą zatrzymaną. - To, co chcemy przekazać, to to, że zastraszanie nas przez władzę i policję nie działa. Dlatego władza sięga po Kodeks Karny - podkreśliła Lempart.
Czwarta przesłanka do aborcji? Małgorzata Kidawa-Błońska o projekcie KO
Głos na konferencji zabrał też Wojciech B., który został w czwartek zatrzymany przez policję. - Bardzo dziękuję, że państwo o mnie walczyliście. Chcę powiedzieć, że policja musiałaby mnie zamknąć na dobre, bym przestał pomagać kobietom. Nie dam się zastraszyć, będą musieli zacząć fabrykować dowody - mówił mężczyzna.
Strajk Kobiet. Wojciech B.: zachowanie śledczych kuriozalne
- Obrońca wykazał, że samochód nie może służyć jako niebezpieczne narzędzie. Jest ogromna rozbieżność między tym, za co chcą mnie oskarżyć, a tym, co się faktycznie wydarzyło. Nie mogę powiedzieć nic więcej, śledztwo jest w toku - dodał mężczyzna.
Wojciech B. podkreślił, że prokuratura przekazała do sądu informację, że po Strajku Kobiet zaczął się ukrywać, co nie jest prawdą. - Wróciłem do swojego miejsca zamieszkania. Nie jestem mieszkańcem Warszawy, a policja doskonale zna mój adres. To jest kuriozalne - zaznaczył.
W opinii Wojciecha B. to policjanci wskoczyli mu na maskę, gdy próbowali zatrzymać pojazd. Prokuratura dowodzi, że to Wojciech B. miał najechać 29 stycznia na funkcjonariuszy, którzy zabezpieczali trwający protest Strajku Kobiet.
Po Wojciechu B. głos zabrała Klementyna Suchanow, która opowiedziała o swoim zatrzymaniu. - Te kwalifikacje naszego czynu zmieniono na zarzuty z Kodeksu Karnego. Najciekawszy jest mechanizm działania: najpierw wzywano nas do prokuratury, teraz stawia nam się zarzuty z KK. Nadano mi dozór policyjny - relacjonowała jedna z liderek Strajku Kobiet.
Jak dodała, państwo zakazało jej przebywać w okolicy Trybunału Konstytucyjnego, co obecnie utrudnia jej życie, z powodu bliskiego miejsca zamieszkania. - Protesty dotyczą teraz także mediów i naukowców - zaznaczyła Suchanow.
Strajk Kobiet. Marta Lempart: nie mamy już niezależnej prokuratury
- Po to PiS-owi te sądy, by móc nas teraz nielegalnie karać. Dlatego osoby takie, jak sędzia Igor Tuleya, są odsuwane. Trzeba spodziewać się, ze wkrótce będzie to dotyczyło coraz większej grupy sędziów. To skutki tego, że nie mamy już niezależnej prokuratury - powiedziała Marta Lempart.
Liderki Strajku Kobiet odniosły się także do procesu wytoczonego prof. Barbarze Engelking i prof. Janowi Grabowskiemu za książkę "Dalej jest noc". Sąd orzekł, że autorzy muszą przeprosić rodzinę mężczyzny, który, jak czytamy w publikacji, miał rzekomo ograbić Żydówkę Esterę Drogicką, którą wcześniej uratował. - Dochodzimy do absurdu, do sytuacji, w której publikację naukową ocenia polski sąd, a nie naukowcy - mówiła Klementyna Suchanow.
- To jest widoczne i trzeba bić na alarm. Ten schemat będzie się powtarzał - dodała Marta Lempart, w opinii której polskie państwo zaczyna sięgać po środki karne wobec wszystkich osób, które wypowiadają się niezgodnie z linią rządu.