Strajk Kobiet. Kuzyn Kaczyńskiego o protestach: "Narodziny faszyzmu lewicowego"
Marta Lempart szkodzi wizerunkowo Ogólnopolskiemu Strajkowi Kobiet? - Nie jestem osobą z natury sympatyczną - powiedziała niedawno aktywistka. Podobnie uważa kuzyn Jarosława Kaczyńskiego, Jan Maria Tomaszewski. Brat cioteczny prezesa PiS w ostrych słowach ocenił protesty ws. aborcji.
W całej Polsce ponownie zaczęły odbywać się masowe demonstracje. Protestujący sprzeciwiają się orzeczeniu TK Julii Przyłębskiej ws. zaostrzenia prawa aborcyjnego. Niektórzy eksperci sądzą jednak, że będąca jedną z organizatorek Strajku Kobiet Marta Lempart może mieć negatywny wpływ na odbiór manifestacji przez społeczeństwo.
- Nie jestem osobą z natury sympatyczną, nie ma co udawać, że moja ekspresja i moje emocje pasują wielu osobom. To, co jest naszą rolą, to pokazywanie różnych ludzi i emocji. To, że mój sposób walki wysuwa się na główny obraz, jest dla nas trudne - powiedziała aktywistka w rozmowie z rp.pl.
Podkreśliła, że z wyników przeprowadzanych badań "wychodzi, że jej wizerunek nie szkodzi na tyle, że trzeba będzie ją wymienić na kogoś innego".
Zobacz też: Obostrzenia znikną wraz ze szczepieniami? Gowin: to na pewno będzie bodziec
Strajk Kobiet. Kuzyn Jarosława Kaczyńskiego krytykuje protesty
Do wpływu Marty Lempart na odbiór Ogólnopolskiego Strajku Kobiet odniósł się brat cioteczny prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Działaczkę porównał do byłego lidera KOD Mateusza Kijowskiego.
- Sądzę, że pani Marta Lempart szkodzi całej akcji i skończy jak były już lider KOD Mateusz Kijowski, który został fryzjerem. Cóż, Marta Lempart znalazła sposób na siebie. I wyprowadzanie tych smarkaczy na ulicę jest jakąś grozą w czasie pandemii koronawirusa - powiedział Jan Maria Tomaszewski w rozmowie z "Super Expressem".
Jego zdaniem mające obecnie miejsce w kraju protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego "to są narodziny faszyzmu lewicowego, to jest jakiś kabaret, co oni robią!". - Moja mama nie wpuściłaby pani Lempart nawet na schody do domu - dodał Tomaszewski.
Źródło: "Super Express"