Stracili odznaki za 2 tys. zł łapówki
Dwóch policjantów z krakowskiej drogówki - Piotr G. i Rafał S. - zostanie skazanych przez sąd za cały szereg machinacji, które wymyślili, by nie dać się złapać na próbie wymuszenia łapówki. Nic im jednak z tego nie wyszło, a dodatkowo wciągnęli do przestępstwa podwładnego Rafała S. - Grzegorza S - czytamy w "Gazecie Krakowskiej".
22.05.2009 08:54
Wszystko zaczęło się od tego, że Rafał S. i Piotr G. zatrzymali do badania alkomatem kierowcę, który jechał do Krakowa. Test pokazał, że ma 0,3 promila alkoholu we krwi. - Policjanci powiedzieli, że zatrzymają jego prawo jazdy - opowiada rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska. Kierowca zaczął ich prosić, by tego nie robili. Tłumaczył, że bez prawa jazdy straci pracę, a ma zaciągnięte kredyty. - Dogadajmy się - zaproponował i równocześnie włączył dyktafon w telefonie. Po chwili targów stanęło na tym, że kierowca da policjantom 400 zł i pojedzie do domu po kolejne 1,8 tysiąca.
Potem oni oddadzą mu prawo jazdy i auto oraz zniszczą protokół z kontroli alkomatem. Jadąc do domu, kierowca zadzwonił do kuzyna policjanta i poprosił go o radę. Ten nakazał mu zgłosić sprawę na policji. Kierowca pojechał na komisariat i pokazał nagranie z propozycją łapówki. Po ponownym badaniu alkotestem na komisariacie okazało się, że kierowca nie ma alkoholu we krwi.
Tymczasem dwaj policjanci zaczęli zacierać ślady zatrzymania kierowcy. Jego prawo jazdy wylądowało w Wiśle. Wrzucił je tam Rafał S. Następnie, by zniszczyć notatnik służbowy z zapisem zatrzymania, policjanci pobrali czysty blankiet do takich zapisów. By uzupełnić wpisy, musieli podrobić podpisy swoich przełożonych i użyć ich pieczątek. Podkradli je z biurka w gabinecie dowódców. Natomiast aby zatrzeć ślady w książce kontroli alkotestem, Rafał S. skontaktował się ze swoim podwładnym Grzegorzem S. Kazał mu zniszczyć książkę.
Ten nie posłuchał, więc Rafał S. sam rozjechał ją parę razy autem i wrzucił do kałuży, by zatrzeć feralny wpis. Potem Grzegorz S. zgłosił drogą służbową zniszczenie dokumentu. Gdy sprawa się wydała, policjanci początkowo zaprzeczali, potem jednak przyznali się do winy. Zawnioskowali o dobrowolne poddanie się karze. Wszyscy trzej zostali zwolnieni ze służby w policji.