Stracił pracę, bo nie chciał założyć podsłuchów
"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że komendant małopolskiej policji stracił pracę, bo nie chciał zgodzić się na założenie podsłuchów prezydentowi Krakowa i osobom z jego otoczenia. Oficjalnym powodem dymisji generała Adama Rapackiego jest to, że podpisał pozwolenie na broń dla Adama B. Gangster zastrzelił z niej dwie osoby, a potem popełnił samobójstwo.
14.09.2006 | aktual.: 14.09.2006 07:30
Według "GW" w tle tej dymisji jest konflikt generała Rapackiego z ministerstwem sprawiedliwości i krakowskimi prokuratorami. Domagali się oni, by policja mocniej wsparła ich w ściganiu urzędników miejskich i prezydenta Krakowa, Jacka Majchrowskiego. Prokuratura od kilku miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy inwestycjach na terenie miasta. W materiałach dochodzeniowych przewijają się nazwiska krakowskich urzędników, w tym także prezydenta Majchrowskiego. Kilku z nich postawiono już zarzuty.
Tymczasem komendant główny policji ocenia, że doniesienia "Wyborczej" to teoria spiskowa. Wyjaśnia, że o zastosowaniu podsłuchu decyduje sąd. Marek Bieńkowski mówi, że do odwołania generała Rapackiego doszło po zakończeniu kontroli zarządzonej z ważnych powodów. Powody te niektórzy określają mianem pretekstu, a przecież zginęły dwie niewinne osoby - podkreśla w wywiadzie dla "GW" Marek Bieńkowski. (IAR)