Polska"Stołeczna straż miejska nie ściga tylko babć"

"Stołeczna straż miejska nie ściga tylko babć"

Dwa lata rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz, nie wpłynęły ma poprawę bezpieczeństwa warszawiaków - ocenił dziennik "Polska". Prezydent jest krytykowana za reformę straży miejskiej. Dlaczego? Za Lecha Kaczyńskiego, strażnicy walczyli z dilerami narkotyków i bandytami. Teraz zajmują się źle zaparkowanymi autami i ulicznymi sprzedawcami. Z zarzutami nie zgadza się Agnieszka Dębińska-Kubicka, rzecznik stołecznej straży miejskiej. - Strażnicy są teraz bliżej ludzi - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Stołeczna straż miejska nie ściga tylko babć"

05.11.2008 | aktual.: 05.11.2008 11:36

Wirtualna Polska zapytała o zdanie Agnieszkę Dębińską-Kubicką, rzecznik straży miejskiej. - Przede wszystkim należy sobie odpowiedzieć na pytanie, do czego została powołana straż miejska, a do czego policja. Strażnicy zajmują się pilnowaniem porządku publicznego, a policja bezpieczeństwem - mówi rzecznik. W jej ocenie, zmiany dokonane w ciągu ostatnich dwóch lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz, były korzystne.

- Pierwszą rzeczą, która została zrobiona dwa lata temu, była decentralizacja straży miejskiej. To wpłynęło na większą swobodę naczelników oddziałów terenowych. Dzięki temu mieli większe możliwości wprowadzenia zmian w swojej dzielnicy i lepszy kontakt z mieszkańcami, co z przełożyło się na statystyki - podkreśla rzecznik. - Dla przykładu, w pierwszym kwartale 2006 roku odnotowaliśmy 13 tys. interwencji dotyczących ruchu drogowego (np. źle zaparkowane samochody). W analogicznym okresie tego roku, było ich ponad 20 tys. Wzrost interwencji odnotowaliśmy też ws. zdrowia (zgłoszenia dotyczące np. zasłabnięcia na ulicy) - w pierwszym kwartale 2006 roku było ich 8 tys, a w pierwszych trzech miesiącach tego roku ponad 10 tys. W innych dziedzinach naszej działalności odnotowaliśmy podobne wzrosty - uzupełnia Dębińska-Kubicka.

Jako kolejne osiągnięcia, które miały wpływ na poprawę bezpieczeństwa mieszkańców stolicy, rzeczniczka wymienia stworzenie Elektronicznej Mapy Sytuacji w Warszawie, której pomysłodawcą był Zbigniew Leszczyński, komendant straży miejskiej. - Na tę mapę nakładane są wszystkie zgłoszenia mieszkańców. Dzięki temu w miejscach najbardziej zagrożonych, można lepiej rozmieszczać patrole straży miejskiej i policji. To przełożyło się na lepszą współpracę między poszczególnymi służbami, bo nie rywalizujemy ze sobą, a często rozwiązujemy problem wspólnymi patrolami - akcentuje rzecznik.

Zarzutem, który jest stawiany na półmetku prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz jest m.in. to, że w połowie tego roku zlikwidowano posterunki straży miejskiej w szkołach. Dlaczego strażnicy nie dyżurują już w placówkach oświatowych? - Rzeczywiście, wyszliśmy ze szkół, ale stało się to na podstawie przeprowadzonych analiz. Nie ma sensu, aby w szkole siedziało dwóch strażników miejskich, jeśli w ciągu roku nie ma w takiej placówce żadnej interwencji - podkreśla rzecznik. - Chciałam jednak podkreślić, że zwiększyliśmy liczbę patroli, które pilnują bezpieczeństwa wokół szkół. Dodatkowo zostały uruchomione złote linie dla dyrektorów placówek. To specjalny numer, który umożliwia bezpośredni kontakt z patrolami. Jeśli coś się dzieje w okolicach budynku, zaalarmowany przez dyrektora patrol przyjeżdża w ciągu 10 minut na miejsce - dodaje.

Rzecznik pytana o to, czy rzeczywiście działania straży skupiają się wokół ścigania ulicznych handlarzy i właścicieli źle zaparkowanych aut odpowiada: - Ostatnio było głośno o akcji "Zefir", którą przeprowadzaliśmy razem z policją. Chodziło o oczyszczenie miasta z samochodów zaparkowanych w miejscach niedozwolonych i nielegalnych straganów. Chcieliśmy, aby miasto wyglądało bardziej estetycznie, a jego mieszkańcy mogli w końcu przejść spokojnie chodnikiem. Nasza walka z nieuczciwymi handlarzami nie skupiła się jednak - jak to się nam zarzuca - na ściganiu babć sprzedających pietruszkę, ale na walce z hurtownikami, którzy mają po 40-50 straganów w Warszawie i zatrudniają do pracy osoby z niskimi dochodami - przekonuje rzecznik. - Natomiast jeśli chodzi o parkowanie, to mamy bardzo wiele zgłoszeń o autach, które np. uniemożliwiają przejazd karetki pogotowia. W żadnej europejskiej metropolii nie jest tak, że kierowcy mogą parkować samochody gdzie chcą.

- Mówienie, że zajmujemy się tylko źle zaparkowanymi samochodami jest błędem. Zajmujemy się szeregiem innych rzeczy. Wystarczy wspomnieć o działalności naszych eko-patroli, które zajmują się m.in. niesieniem pomocy zwierzętom - podsumowuje rzecznik.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)