PolskaStoi przed sądem za wielokrotne gwałty na córce

Stoi przed sądem za wielokrotne gwałty na córce

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku odbywa
się w poniedziałek kolejna rozprawa w procesie 46-letniego
Krzysztofa B. z okolic Siemiatycz, oskarżonego m.in. o wielokrotne
gwałty na córce z użyciem przemocy i gróźb oraz psychiczne i
fizyczne znęcanie się nad rodziną.

25.05.2009 | aktual.: 25.05.2009 10:40

W poniedziałek sąd ma w planie przesłuchanie, z wykorzystaniem telekonferencji, sześciu świadków z województwa dolnośląskiego. Chodzi o wcześniejsze miejsce zamieszkania rodziny B.

Nie wiadomo, czy przesłuchania się rozpoczęły, cały proces jest bowiem utajniony. Na pierwszej rozprawie w marcu zdecydował o tym sąd ze względu na dobre obyczaje i ważny interes osób pokrzywdzonych.

Według nieoficjalnych informacji ze źródeł sądowych, składania zeznań nie skończyła jeszcze córka oskarżonego, ale ze względu na zaplanowane przesłuchania z wykorzystaniem łącz internetowych, kobieta będzie zeznawała po ich zakończeniu.

Krzysztof B. został zatrzymany we wrześniu 2008 roku, gdy jego żona wraz z 22-letnią córką, po wielu latach milczenia zawiadomiły policję w Siemiatyczach.

Dziewczyna zeznała, że była wykorzystywana przez ojca i urodziła dwoje dzieci, a ojciec zmusił ją, by zostawiła je w szpitalu.

Mężczyźnie postawiono siedem zarzutów. Najpoważniejszy, to wielokrotne gwałty na córce z użyciem przemocy i gróźb. Jak ustalono w śledztwie prowadzonym najpierw w Siemiatyczach, a potem w Białymstoku, pierwszy raz Krzysztof B. zgwałcił córkę, gdy miała 16 lat.

Dwójka dzieci, które dziewczyna urodziła w szpitalach we Wrocławiu i Siemiatyczach, trafiła do innych rodzin. Ze względu na dobro dzieci i tych rodzin prokuratura odstąpiła od szczegółowych badań ojcostwa, ale wie, gdzie - wskutek decyzji sądów rodzinnych - te dzieci się znalazły.

W procesie odpowiadają też trzej inni mężczyźni (z wolnej stopy, Krzysztof B. przebywa w areszcie), współoskarżeni w związku z najściem na dom narzeczonego córki Krzysztofa B., do którego uciekła. Ojciec zabrał ją stamtąd siłą, grożąc mężczyźnie.

W śledztwie Krzysztof B. przyznał się do współżycia z córką, ale twierdził, że działo się to za jej namową; nie zmuszał jej, nie wykorzystywał, nie groził. Twierdzi także, że dzieci urodzone przez dziewczynę nie są jego.

Grozi mu do 15 lat więzienia (najwyższa jest kara za napad). W śledztwie był badany psychiatrycznie i psychologicznie. Żadnych zaburzeń na tle seksualnym lekarze nie stwierdzili.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)