Stoczniowcy zaprosili mieszkańców na debatę z premierem
Komitet Obrony Stoczni Gdańskiej wydał komunikat, w którym zaprosił mieszkańców Gdańska przed Filharmonię Bałtycką w poniedziałek, w czasie, gdy ma się tam
odbywać debata między przedstawicielami związków zawodowych
stoczni a premierem Donaldem Tuskiem.
15.05.2009 | aktual.: 15.05.2009 10:22
Wiceprzewodniczący stoczniowej Solidarności Karol Guzikiewicz powiedział, że Komitet Obrony Stoczni Gdańskiej nie planuje przed filharmonią "palenia opon i wiecu". - Chodzi o to, żeby mieszkańcy wsparli psychicznie stoczniowców i byli z nami - podkreślił.
Przewodniczący Komisji Zakładowej NSSZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Roman Gałęzewski powiedział z kolei PAP, że "nic nie wie na temat zaproszenia mieszkańców przed budynek filharmonii podczas debaty z premierem".
Zdaniem Guzikiewicza nadal "nie zostały ustalone sprawy techniczne dotyczące debaty", choć zaplanowano ją na poniedziałek. - Nie ma ustaleń dotyczących m.in. osoby prowadzącej debatę, scenariusza spotkania, podkładu muzycznego i scenografii - ubolewał. Stanowisko w tej sprawie ma przyjąć jeszcze w piątek Komisja Międzyzakładowa stoczniowej Solidarności.
Guzikiewicz dodał, że chce zaproponować udział publiczności w debacie. - Druga część debaty powinna dotyczyć spraw ogólnospołecznych - mówił. Według niego w drugiej części debaty powinni zabrać głos członkowie Komitetu Obrony Stoczni, w tym on sam.
Pierwsza część debaty ma dotyczyć tylko stoczni.
W środę Gałęzewski powiedział, że zaproponował rzecznikowi rządu Pawłowi Grasiowi, aby debata dotyczyła sytuacji w stoczni i odbyła się w jak najmniejszym gronie osób, by dyskusja była jak najbardziej rzeczowa. Dodał, że do udziału w debacie chce zaprosić kolegę ze stoczniowego OPZZ. Zdaniem Gałęzewskiego delegacja związkowa do debaty powinna liczyć maksymalnie trzy osoby.
Premier Donald Tusk podkreślił w czwartek, że w sprawie debaty z działaczami związkowymi Stoczni Gdańskiej był otwarty na dowolną formułę. Premier zaznaczył, że przyjął wszystkie warunki związkowców.
- Nie chcę dyktować żadnych warunków. Chcę do końca być otwarty wobec związkowców i nie narzucać im żadnej formuły - zapewnił szef rządu. Jak podkreślił, przyjął wszystkie bez wyjątku warunki, jakie trzeba było spełnić, aby debata doszła do skutku.
W zeszłym tygodniu - wraz z ogłoszeniem decyzji o przeniesieniu politycznej części obchodów 4 czerwca do Krakowa w związku z zapowiadaną w Gdańsku manifestacją stoczniowej Solidarności - premier zaproponował związkowcom debatę telewizyjną. Tusk powiedział wówczas, że rozmowa może dotyczyć i uroczystości 4 czerwca, i historii, i "przede wszystkim tego, co kto zrobił dla Stoczni Gdańskiej".