Steve Bannon zamiast dyrektora CIA w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego.
Główny Strateg Białego Domu Steve Bannon został mianowany członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) - głównego ciała doradzającego prezydentowi w prowadzeniu polityki zagranicznej. Na spotkania rady nie będzie natomiast zapraszany dyrektor CIA Mike Pompeo. Ruch budzi kontrowersje, tym bardziej, że Bannon jest znany ze skrajnie prawicowych poglądów.
Nowy skład Rady został ustalony rozporządzeniem podpisanym przez Trumpa wieczorem czasu waszyngtońskiego. Wedle dotychczasowej praktyki prezydenccy doradcy zajmujący się głównie polityką wewnętrzną nie byli zapraszani na obrady ciała, w łonie którego toczą się dyskusje dotyczące najważniejszych decyzji w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa kraju. Uwzględnienie Bannona, byłego szefa skrajnie prawicowego portalu Breitbart News i głównego doradcy Trumpa w ostatniej fazie kampanii prezydenckiej, jest więc niespodziewanym posunięciem, zrównującym go w statusie z sekretarzami obrony czy stanu.
Tym bardziej, że w obradach NSC nie będzie brał udziału dotychczas stały gość posiedzeń, dyrektor CIA. Co więcej, ograniczona została rola dwóch innych osób pełniących dotychczas kluczowe pozycje: Dyrektora Wywiadu Narodowego, sprawującego kontrolę nad wszystkimi agencjami wywiadowczymi USA, oraz Przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, najwyższego wojskowego dowódcy amerykańskich sił zbrojnych. Od tej pory będą oni brali udział tylko w naradach, które bezpośrednio dotyczą ich zakresu ekspertyzy.
Decyzja Trumpa to kolejny sygnał świadczący o kluczowej pozycji i wpływach, jakimi cieszy się były biznesmen i producent w Białym Domu. Bannon był obecny podczas sobotnich rozmów telefonicznych Trumpa z Angelą Merkel i Władimirem Putinem. Był też wraz z innym doradcą Trumpa, Stephenem Millerem, autorem inauguracyjnego przemówienia Trumpa, którego głównym hasłem było "America First" (to samo hasło przyświecało amerykańskim izolacjonistów w okresie międzywojennym). Jak donosi CNN, decyzją stratega Białego Domu było również zastosowanie maksymalnie restrykcyjnej interpretacji rozporządzenia wprowadzającego tymczasowy zakaz wjazdu do Ameryki dla osób pochodzących z siedmiu wskazanych krajów muzułmańskich. Za sprawą nacisków Bannona, zakaz ma obejmować nawet tych, którzy posiadają już prawo stałego legalnego pobytu (zieloną kartę) a także obywateli podwójnej narodowości, np. pochodzących z Iraku Brytyjczyków.
Bannon ma za sobą bogatą i różnorodną karierę, od bankiera w banku inwestycyjnym Goldman Sachs, przez producenta filmowego, aż do pozycji do medialnego magnata, którym był przed zaangażowaniem się w kampanię Trumpa. Jego portal Breitbart News stanowi najbardziej prominentną platformę dla ruchu "alt-right", odpowiednika europejskich nacjonalistów i skrajnej prawicy. Sam jednak w jednym z wywiadów określił się jako "leninista", bo "Lenin też “Lenin też chciał zniszczyć państwo".
- Chcę wywalić wszystko, zniszczyć cały dzisiejszy establishment - powiedział w 2013 roku publicyście portalu "Daily Beast".
Polityk z pewnością nie unika kontrowersji także już w swojej nowej roli. W czwartek w ostrych słowach skarcił amerykańską prasę po krytyce, jaka spadła na nową administrację - głównie z powodu kłamstw wypowiadanych przez jej rzecznika Seana Spicera. W rozmowie z "New York Times" Bannon powiedział, że media "powinny być zawstydzone i upokorzone. Powinny się zamknąć i zacząć słuchać"
- Chcę, żebyście to zacytowali: tutejsze media są prawdziwą partią opozycyjną. Nie rozumieją tego kraju. Nadal nie rozumieją, dlaczego Donald Trump jest prezydentem Stanów Zjednoczonych - powiedział doradca prezydenta.