PolskaSteinbach w radzie honorowej pomnika w Oświęcimiu

Steinbach w radzie honorowej pomnika w Oświęcimiu

Prezydent Oświęcimia zaprosił
parlamentarzystów m.in. z Polski, Izraela i Niemiec do rady
honorowej nowego pomnika, symbolu pojednania między narodami.
Zaproszenie przyjęła Erika Steinbach - pisze "Rzeczpospolita".

Steinbach w radzie honorowej pomnika w Oświęcimiu
Źródło zdjęć: © AFP

17.11.2006 | aktual.: 17.11.2006 06:04

Janusz Marszałek wysłał zaproszenia w imieniu twórcy pomnika prof. Józefa Szajny oraz byłych więźniów Auschwitz. Prezydent Oświęcimia wyjaśnia, że parlamentarzystów z Polski, Niemiec, Izraela, Austrii, USA oraz eurodeputowanych poprosił o wsparcie idei budowy. Kto odpowie pozytywnie, trafia do rady honorowej - mówi Marszałek.

Na apel odpowiedziała Erika Steinbach: "Ofiary drugiej wojny światowej, a szczególnie ofiary obozu zagłady w Oświęcimiu, powinny otrzymać miejsce w naszej pamięci i naszych sercach".

Pani Steinbach podziękowała za zaproszenie i zgłosiła gotowość uczestnictwa w pracach komitetu - powiedział "Rz" rzecznik szefowej Związku Wypędzonych.

Zapowiedź ta wywołała zdziwienie, a nawet oburzenie. Kto jak kto, ale pani Steinbach nie powinna wypowiadać się w sprawie Oświęcimia - uważa Stefan Wilkanowicz, wiceprzewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Jakim prawem ona tam jest? Jej działalność idzie w innym kierunku - dziwi się prof. Marian Kołodziej, były więzień nr 432.

Zarzuty próbuje odpierać prezydent Oświęcimia. Jeśli mamy budować pokój, to powinniśmy rozmawiać ze wszystkimi - mówi. Zakłopotania nie kryje prof. Józef Szajna. I co było z tym zrobić? Odpisać, że ją odrzucamy? Przecież chodziło tylko o poparcie tej pokojowej idei przez ludzi dobrej woli.

"Rz" przypomina, że Janusz Marszałek to postać kontrowersyjna. Zanim w 2002 r. został prezydentem, znany był jako właściciel spółki Maja, która chciała zbudować centrum handlowe koło byłego obozu Auschwitz (po protestach władze wstrzymały budowę). W czerwcu Marszałek zasłynął zaproszeniem na modlitwy o pokój 200 mnichów z buddyjskiej organizacji Agon Shu. To zaproszenie również wzbudziło kontrowersje - media i część komentatorów uznały Agon Shu za sektę. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)