Stefan Paszczyk: sport polski w fatalnej kondycji
Wyniki polskich sportowców w Atenach to dowód, że w fatalnej kondycji jest sport polski. Infrastruktura sportu jest coraz gorsza, nie wspominając w ogóle o obiektach. Z takim rozżaleniem mówię, bo my co 4 lata podrywamy się żeby bronić wyniku sprzed 4 lat, żeby nie było gorzej, a nakłady są coraz mniejsze - powiedział w Sygnałach Dnia Stefan Paszczyk Prezes Polskiego Związku Olimpijskiego.
Sygnały Dnia: Jak ocenić kondycję sportu polskiego po Igrzyskach w Atenach?
Stanisław Stefan Paszczyk: To jest dowód, że w fatalnej kondycji jest sport polski. Ja już nie sięgałem do tego, że 8% dzieci uprawia sport, bo praktycznie od tego nie zależą wyniki olimpijskie. Brakuje nakładów państwa, skomplikowane, nieprzejrzyste struktury zarządzania sportem. Infrastruktura sportu jest coraz gorsza, nie wspominając w ogóle o obiektach. Jeśli Centralny Ośrodek Sportu musi się sam utrzymywać, to przestaje być ośrodek przygotowań olimpijskich. Minister Zdrowia 13 miesięcy przekazywał pieniądze na Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej na płace dla lekarzy, masażystów, medykamenty. Z takim rozżaleniem mówię, bo my co 4 lata podrywamy się żeby bronić wyniku sprzed 4 lat, żeby nie było gorzej, a nakłady są coraz mniejsze. W 1990 roku 0,55% budżetu państwa było przeznaczone na sport centralny, dziś jest 0,07%!! Bez sensu to jest!!
Sygnały Dnia: Kto jest temu winien?
Stanisław Stefan Paszczyk: Niech Pan takich pytań nie zadaje. Pan sam sobie może odpowiedzieć.
Sygnały Dnia:Panie Prezesie zbieraliśmy tutaj cięgi i lanie. Czy wszystko zależy tylko od nakładów finansowych?
Stanisław Stefan Paszczyk: Nie, ale nie zrealizuje Pan tego merytorycznie, co należałoby - kiedy nie będzie miał Pan pieniędzy.
Sygnały Dnia: Cały świat korzysta z doświadczeń naukowców, biomechaników, fizjologów. A u nas?
Stanisław Stefan Paszczyk: Nie można korzystać z czegoś, czego nie ma. 15 trenerów nauczyliśmy i prowadzą reprezentację w różnych dyscyplinach polskich, jest też część za granicą i oni w każdej chwili wrócą, ale nie przy takiej pensji, która jest niemożliwa dla podjęcia pracy przez ludzi, którzy są 300 dni w roku poza domem. Ta pensja to 4,5 tysiąca złotych, a w klubach trenerzy zarabiają po 500 ,1000 złotych. W takich warunkach się nie wychowa mistrza olimpijskiego. Trenerzy nie mogą być zależni od nagród zawodników. Nie jest tajemnicą, że są ciche umowy pomiędzy zawodnikami, którzy zarabiają na mityngach - oni jakiś procent z tego dają trenerom. Wówczas trener jest zależny nie od swojego programu merytorycznego, programu startowego, tylko od menadżera, który zmusza zawodnika do startu tam, gdzie są pieniądze.
Sygnały Dnia: Nie ma trenerów, którzy chcą się uczyć, dokształcać nowocześnie?
Stanisław Stefan Paszczyk: Są, tylko trzeba im pomóc we wszystkim. Trzeba stworzyć system dokształcania, zbierania dokumentacji szkoleniowej ze świata, tłumaczyć tę dokumentację, upowszechniać ją, organizować kliniki trenerskie, sympozja, seminaria. To nie może pozostać na głowie jednego trenera, który od rana do wieczora siedzi z zawodnikami na obiekcie sportowym. On musi mieć partnerów, ale ci partnerzy, jako wolontariusze i sympatycy mając w perspektywie wyjazd na Igrzyska Olimpijskie decydują się często jako wolontariusze wspierać tego trenera. To powinny być grupy zawodowe, które funkcjonują w oparciu o instytut sportu, które zebrany materiał dają do przetworzenia badawczego w tym instytucie, bo tak jest na całym świecie. Tam musza być ludzie, którzy się na tym znają i robią z tego po analizie, pewnego rodzaju opracowania syntetyczne, które wracają do tego zespołu, do tego trenera.
Sygnały Dnia: Spotkał Pan ostatnio polskiego trenera, który chciał się dokształcać, np. wyjechać na staż na zachód?
Stanisław Stefan Paszczyk: My organizujemy np. staże językowe. Mamy z Irlandią taką umowę.. Tak, tak robimy tak, ale to jest wyjątkowe, bo większość polskich trenerów cierpi na brak dobrej znajomości języka angielskiego, bo ten jest powszechny w sporcie.
Sygnały Dnia: A czego brakuje polskim sportowcom?
Stanisław Stefan Paszczyk: Coraz częściej brakuje charyzmy, determinacji i tego, co świadczy o tym, że jestem w stanie zrobić wszystko dla wyniku sportowego, niezależnie czy innym na tym moim wyniku zależy. W szkoleniu centralnym w polskim sporcie w przygotowaniach olimpijskich powinno brać udział około 3 tysięcy zawodników, a w roku olimpijskim wzięło udział 400. Czyli ci, którzy byli na olimpiadzie, oni rok temu wiedzieli, że będą, oni nie uczyli się pokonywania stresu w walce treningowej, w walce na mistrzostwach Polski, bo po prostu byli najlepsi, a potem startują na Olimpiadzie i stają przed ścianą jeszcze lepszych od siebie, z którymi trzeba wygrać, ale to trzeba uczyć się wcześniej walki sportowej. Za mało wojowników mamy! Oczywiście ci, co dochodzą do sukcesów... Przecież ja nie mogę nic zarzucić ani Otylii, ani Syczowi i Kucharskiemu, gdzie Kucharski przez pół godziny nie mógł stać na nogach, wywiadu udzielał 9 mikrofonom klęcząc - to ja wiem, że on dał z siebie wszystko... Wypłynął do końca, a
są tacy, którzy na 2 metry przed metą już sobie gratulują, myśląc, że zdobyli medal. Okazało się, że pomylili się, bo przybyli na 4 miejscu. Nic nie można zarzucić Korzeniowskiemu, wspaniały profesjonalista, ma wszystko poukładane. Oni stają się niejako samotnymi liderami, to jest tak, jak wychowanie jedynaka.
Sygnały Dnia: Co 4 lata jest gorzej, co 4 lata krzywa medalowa spada. Tak słabego wyniku nie mieliśmy prawie od półwiecza.
Stanisław Stefan Paszczyk: Tak, ale to było przez nas przewidziane, że jak się nie zmieni zainteresowanie władz państwa sportem, o czym wspominaliśmy już od półtora roku, to stać nas na 8 medali. Ja myślę, że 6 czwartych miejsc, 9 piątych i 9 szóstych to jest potencjał, oczywiście niewykorzystany, ale on nigdy nie będzie wykorzystany, jeżeli się w sporcie polskim bardzo dużo nie zmieni. Mamy obawy, że w Pekinie, na Igrzyskach azjatyckich będzie jeszcze trudniej nam. Nie chciałbym wykrakać, bo życzę naszym sportowcom jak najlepiej, ale jeżeli się wiele w sporcie polskim nie zmieni, to będzie jeszcze gorzej.
Sygnały Dnia: Dobrze rozumiem... Nas nie stać na sportowe sukcesy obecnie?
Stanisław Stefan Paszczyk: Skąd... To byłoby śmieszne, bo mówimy o rocznie zwiększonych nakładach na poziomie 100 mln. złotych, czasami o większej aferze czytam w prasie na pierwszej stronie. Jeśli nas było stać poprzednio, kiedy budżet państwa dawał 0,55% i co rok zabierając, a teraz daje 0,07% a to jest 7 razy mniej, niż 14 lat temu. Jeśli jest mniejszy budżet to ja się zgadzam, że my możemy mniej dostać, ale nie mniejszy procent. Co rok mniej pieniędzy dostajemy na sport.
Sygnały Dnia: Jest taka, a nie inna rzeczywistość finansowa budżetu, a może pozbyć się mocarstwowych ambicji i realnie powiedzieć, że nas obecnie, na to, by być w światowej czołówce w sporcie, nie stać?
Stanisław Stefan Paszczyk: Ale to nie pytanie do mnie. Ja jestem tylko realizatorem takiej strategii, że jeżeli będzie strategia, że nas na to nie stać, to będziemy robili to, na co nas stać. I wtedy proszę nie mieć pretensji, że jest tylko 10 medali.
Sygnały Dnia: Start w Atenach to klęska polskiego sportu?
Stanisław Stefan Paszczyk: Myślę, że to jest rzeczywisty stan sportu polskiego.
Sygnały Dnia: Co w takim razie dalej? Jak będzie w Pekinie?
Stanisław Stefan Paszczyk: Niech Pan pyta ludzi odpowiedzialnych za sport polski, za resort sportu... Niech Pan pyta władz państwowych.