Statoil potwierdził śmierć czwartego norweskiego zakładnika w Algierii
Koncern naftowy Statoil poinformował o śmierci czwartego norweskiego pracownika tej firmy, który znajdował się wśród zakładników pojmanych 16 stycznia przez islamistów w algierskim kompleksie gazowym In Amenas.
"Statoil otrzymał smutną informację, że śmierć naszego kolejnego kolegi, który zaginął po ataku terrorystycznym w In Amenas w Algierii, jest teraz oficjalnie potwierdzona" - napisał koncern w komunikacie.
Wcześniej Statoil informował, że w ataku zginęło trzech norweskich pracowników koncernu. Piaty Norweg jest wciąż uważany za zaginionego. W piątek norweskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało, iż uważa za mało prawdopodobne, że uda się odnaleźć ocalałych zakładników.
W Algierii przebywa norweska ekipa składająca się z lekarzy i prawników, której zadaniem jest identyfikacja ciał obywateli tego kraju.
W sumie w ataku terrorystycznym na pole gazowe znajdujące się przy granicy z Libią zginęło 39 zakładników, w tym 38 obcokrajowców i jeden Algierczyk. Czterech obcokrajowców wciąż uważa się za zaginionych.
Dotychczas udało się zidentyfikować 34 ofiary dziewięciu narodowości (10 Japończyków, 8 Filipińczyków, 3 Brytyjczyków, 3 Amerykanów, 4 Norwegów, 2 Rumunów, 2 Malezyjczyków, Francuz i Kolumbijczyk).
Zabitych zostało również 29 terrorystów, a trzech udało się aresztować.
W sumie w kompleksie gazowym eksploatowanym przez trzy koncerny - algierski Sonatrach, brytyjski BP i norweski Statoil - pracowało 790 osób, w tym 134 obcokrajowców 26 narodowości. Instalacja produkuje ok. 10 proc. algierskiego gazu ziemnego przeznaczonego na eksport.
16 stycznia islamiści zaatakowali autobus przewożący pracowników kompleksu gazowego na lotnisko w In Amenas. Gdy terroryści zostali zaatakowani przez siły algierskie, przenieśli się do głównej części kompleksu, w tym w miejsce zakwaterowania pracowników. Domagali się zakończenia francuskiej operacji w Mali. Atak zakończył 19 stycznia szturm algierskich oddziałów specjalnych.