Starzy ludzie umierają w samotności. Czy roboty przyniosą im ukojenie?
Coraz więcej starych ludzi umiera w samotności. W Japonii to zjawisko ma nawet nazwę - „Kodokuszi” co oznacza „cichą śmierć”. Ratunkiem mają być roboty, które będą potrafiły niemal wszystko.
Nie trzeba szukać daleko, żeby znaleźć starych ludzi odchodzących po cichu. W pełnym ludzi bloku na warszawskim Imielinie dwa lata temu zmarła kobieta. Jedni sąsiedzi wyjechali, a inni nie zauważyli, że starsza pani nie wychodzi z domu. Minęły dwa tygodnie zanim zwrócili uwagę na fetor. Po wyłamaniu drzwi policjanci znaleźli rozkładające się zwłoki i zabiedzonego kota. Nikt nie popełnił przestępstwa. Staruszka nie miała nikogo, kto by się nią zajął. Nieszczęście samotnej starości dotyka coraz większą liczbę Polaków, Japończyków i mieszkańców dostatnich państw na całym świecie.
- W Polsce problem samotnego umierania zależy od środowiska. W dużych miastach więzi międzyludzkie są rozluźnione. Nawet te rodzinne, nie mówiąc już o sąsiedzkich - mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Wojno, psycholog z hospicjum w Warszawie. - Na wsi relacje międzyludzkie są lepiej podtrzymywane, a samotność mniejsza. W miastach więzy słabną i pojawia się samotność. Przyczyną są migracje z małych miejscowości do większych i wyjazdy za granicę.
Toshiharu Mukai, naukowiec z uniwersytetu w Nagoi, pracuje nad robotem, który ma fizycznie opiekować się nad ludźmi starszymi. Na razie maszyna, która kształtem przypomina misia, jest zbyt szorstka w obyciu i stwarza ryzyko uszkodzenia wrażliwej skóry pacjenta. Robear to eksperyment, choć nie jedyny.
Foczki – roboty dotrzymują towarzystwa i rozmawiają z cierpiącymi na demencję, aby spowolnić postępy choroby. Firma Toyota za kilkaset dolarów oferuje Kirobo Mini, czyli elektroniczne dziecko o inteligencji pięciolatka – tak przynajmniej twierdzi producent. Mały robot ze znanym z naszych dróg, chromowanym znaczkiem na piersi, ma zaspokajać instynkt macierzyński kobiet, które nie doczekały się własnego potomstwa.
Wojno uważa, że takie eksperymenty są niebezpieczne, gdyż człowiek może przywiązać się nawet do humanoidalnego robota. - Wiadomo, że nie będzie to relacja zwrotna. Nawet robot dobrze naśladujący stany emocjonalne człowieka nie przekaże prawdziwych emocji. To będą tylko pewne symptomy emocji - tłumaczy psycholog. - Człowiek zawsze będzie potrzebował drugiego człowieka, a tutaj żyje w rodzaju ułudy, bo to nie jest relacja symetryczna. Obawiam się, że to tworzenie przede wszystkim świata nierzeczywistych oczekiwań, a następnie rozczarowań.
Japończycy starzeją się powoli
Według danych ONZ i rządu w Tokio społeczeństwo japońskie szybko się starzeje. W rozmowie z Wirtualną Polską dr Mariusz Dąbrowski z Uniwersytetu w Białystoku i autor profilu InspirAzja podkreśla, że starzy Japończycy pozostają aktywni, a co za tym idzie sprawni fizycznie i umysłowo, znacznie dłużej niż inne nacje.
- Wiek emerytalny jest mniej więcej taki jak w Polsce, lecz statystyczny Japończyk pracuje jeszcze przez 8 lat po osiągnięciu tego wieku – mówi Dąbrowski. - Moja teściowa w Japonii ma około 80 lat i cały czas jest aktywna. Jeździ samochodem, udziela lekcji rysunku, śpiewa w chórze. Japończycy są bardzo aktywni, dopóki choroba ich nie powali.
Zasada ta dotyczy nawet tak fizycznie wyczerpujących zajęć jak sport zawodowy. Na Zachodzie zdziwienie może wywoływać skoczek narciarski Noriaki Kasai, który ma 45 lat i nadal uczestniczy w zawodach. Japończyków nie dziwi 50-letni „król Kazu”, czyli Kazuyoshi Miura, piłkarz drugoligowego klubu z Jokohamy.
Czasu cofnąć nie można
Japończycy czasu cofnąć nie potrafią pomimo tego, że pozostają aktywni mniej więcej o dekadę dłużej niż przedstawiciele innych nacji. Młodzi mieszkają w enklawach takich, jak dzielnica Shibuya w Tokio, a samotni, schorowani starcy potrzebują pomocy. W wielu krajach problem ten rozwiązano zatrudniając pielęgniarzy zza granicy. Filipińskie opiekunki są znane na całym świecie.
- Japończycy wierzą w swoją wyjątkowość. Boją się, że imigranci zniszczą japońską kulturę. Tę japońskość – zauważa Dąbrowski. - Z jednej strony potrzebują ludzi z zewnątrz, ale bardzo niechętnie się otwierają, choć akurat w sektorze opieki pielęgniarskiej liberalizują przepisy. Wiedzą, że muszą.
Od 2008 r. rząd w Tokio zezwala na sprowadzanie pielęgniarzy z Indonezji, Filipin i Wietnamu. Kandydaci muszą spełnić bardzo wyśrubowane wymagania zawodowe i językowe. Zaledwie jeden na pięciu zdaje egzaminy i otrzymuje pozwolenie na pracę. Szacuje się, że do 2025 r. w Japonii brakować będzie ok. 380 tys. pielęgniarzy i opiekunów ludzi starszych. Niektóre dane mówią nawet o 500 tys.
Robotyka jest ważnym elementem „trzeciej strzały”, czyli szerokiej strategii rozwoju japońskiej gospodarki wprowadzanej przez premiera Shinzo Abe. W odpowiedzi na starzejące się społeczeństwo i brak rąk do pracy, do 2020 r. liczba robotów w sektorze usług ma wzrosnąć 20-krotnie.
Automatyczni sprzedawcy nie są niczym nowym, a samochody, które nie potrzebują kierowców, też z czasem uda się dopracować. Trudno sobie jednak wyobrazić, aby robot mógł skutecznie zastąpić obecność kogoś bliskiego w ostatnich latach czy miesiącach długiego i aktywnego życia.