Start kampanii wyborczej w USA. Będzie pojedynek Bush-Clinton
Kto zwycięży w wyścigu do Białego Domu?
Start kampanii wyborczej w USA. Faworytami Hillary Clinton i Jeb Bush
Mimo że do wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych zostało jeszcze ponad 19 miesięcy, wyścig o miejsce w Białym Domu został już oficjalnie zainaugurowany. Jako pierwszy swoją kandydaturę ogłosił w poniedziałek republikański senator z Teksasu Ted Cruz. To nie on jest jednak faworytem do nominacji swojej partii. Wiele wskazuje na to, że w listopadzie 2016 roku czeka nas kolejny pojedynek Bush-Clinton. Kto jeszcze będzie ubiegał się o urząd najpotężniejszego człowieka na świecie?
Ted Cruz
Pierwszym politykiem, który oficjalnie ogłosił swoją kandydaturę był teksański senator Ted Cruz, który na imprezie inaugurującej kampanię zapowiedział, że będzie prezydentem który "nie będzie przepraszał za opowiadanie się za Izraelem", odwoła wszystkie duże reformy wprowadzone przez Baracka Obamę i zlikwiduje IRS, czyli amerykańską agencję zajmującą się ściąganiem podatków.
Urodzony w Kanadzie Cruz, jeden z liderów radykalnego ruchu Tea Party jest stosunkowo nową twarzą w amerykańskiej polityce. Komentatorzy nie dają mu dużych szans na uzyskanie nominacji partii Republikańskiej w prawyborach: wytyka mu się radykalizm, brak rozeznania w kwestiach polityki zagranicznej i obstrukcjonizm. Dotychczas zasłynął przede wszystkim spektakularną akcją obstrukcji parlamentarnej przeciwko reformie służby zdrowia "Obamacare". W ciągu trwającego 21 godzin przemówienia w Senacie, krytykował wówczas plan wprowadzenia państwowych ubezpieczeń zdrowotnych jako symbol socjalizmu, ale też m.in. czytał książkę dla dzieci i wysławiał bohaterów popularnego w USA reality show "Duck Dynasty".
Jeb Bush
Znacznie większe szanse daje się kolejnemu przedstawicielowi dynastii Bushów - Jebowi. Były gubernator Florydy i brat byłego prezydenta George'a W. Busha jest obecnie liderem wyborczych sondaży i głównym kandydatem partyjnego "mainstreamu". Do jego atutów zalicza się umiarkowany światopogląd, rozległą wiedzę, a także popularność wśród hiszpańskojęzycznych wyborców. Paradoksalnie, brak radykalnych poglądów jest też jego główną słabością.
Wpływowi konserwatywni publicyści uważają go bowiem za zbyt liberalnego, który niewiele różni się od prawdopodobnej kandydatki Demokratów, czyli Hillary Clinton. Jeszcze większym problemem może być jego nazwisko - mimo że Jeb jest zupełnie innym politykiem od swojego starszego brata, to dynastie polityczne nie są w USA mile widziane.
Scott Walker
Tuż za Bushem w rankingach popularności plasuje się gubernator stanu Wisconsin Scott Walker. Młody polityk nie jest tak szeroko rozpoznawalny jak inni kandydaci, lecz w ostatnich miesiącach stał się ulubieńcem "twardego" elektoratu prawicy. Wśród republikańskich wyborców ma opinię twardego konserwatysty, dążącego do ograniczenia wydatków budżetowych i roli państwa. Swoją reputację zawdzięcza swoim bojom ze związkami zawodowymi, które w 2012 roku na wielotysięcznych wiecach domagały się jego dymisji. Walker nie uległ presji, przetrwał głosowanie o odwołanie go z urzędu i wprowadził reformę ograniczającą siłę związków.
Krytycy wskazują jednak na jego nikłą wiedzę o polityce zagranicznej. Dobitnie pokazał to w lutym, kiedy za"najważniejszą decyzję" w polityce zagranicznej Ronalda Reagana uznał... zwolnienie 11 tysięcy strajkujących kontrolerów lotniczych. "Reagan wysłał w ten sposób wiadomość dla całego świata, że z Ameryką nie warto zadzierać" - tłumaczył Walker.
Ben Carson
Ben Carson to całkowicie nowa twarz w polityce. Carson jest światowej sławy neurochirurgiem, który wsławił się przeprowadzeniem pierwszej na świecie operacji rozdzielenia głów bliźniąt syjamskich. W ostatnich latach zyskał także popularność jako komentator i publicysta. Sympatię konserwatywnych wyborców zyskał dzięki krytyce "Obamacare", a także obronie chrześcijańskich wartości. Dużą zaletą Carsona jest również to, że jest prawdziwym politycznym "outsiderem", nieuwikłanym w bieżącą politykę w Kongresie. Carson jest też jednym z niewielu ważnych afroamerykańskich polityków prawicy.
Kontrowersje wśród szerszego elektoratu wzbudzają jednak jego poglądy i wypowiedzi w sprawach społecznych. Zdecydowanie sprzeciwiał się małżeństwom homoseksualnym i przyznał, że "nie wierzy w ewolucję". Carson jest obecnie trzeci w przedwyborczych sondażach, lecz dużym poparciem cieszy się w stanie Iowa, miejscu gdzie tradycyjnie odbywają się pierwsze prawybory.
Rand Paul
Wybory w 2016 roku będą prawdopodobnie pierwszymi od lat, w których zabraknie Rona Paula, znanego ze skrajnych, libertariańskich poglądów polityka z Teksasu. O nominację partii Republikańskiej będzie za to ubiegać się jego syn, Rand, który od 2012 roku sprawuje mandat senatora ze stanu Kentucky. Choć poglądy tego polityka nie są tak radykalne jak jego ojca, to szybko wyrósł on na jedną z największych gwiazd ruchu Tea Party. W Senacie Paul zasłynął przede wszystkim gorliwą walką o prawa obywatelskie. Głośno sprzeciwiał się masowej inwigilacji obywateli przez amerykańskie służby, a także polityce masowego używania dronów. Symbolem tego sprzeciwu była jego próba zablokowania nominacji na szefa CIA Johna Brennana, kiedy przemawiał w senacie nieprzerwanie przez 12 godzin.
Szanse wyborcze Paula znacząco zmniejszaja jednak jego poglądy na politykę zagraniczną. Opowiada się on za mniejszym zaangażowaniem Stanów Zjednoczonych na świecie. W czasie globalnego zagrożenia ze strony Rosji i islamskiego ekstremizmu, nie jest to popularny pogląd.
Chris Christie
Jeszcze nie tak dawno o gubernatorze New Jersey mówiło się jako o murowanym faworycie republikańskich prawyborów. Medialny i charyzmatyczny, uważany za zdroworozsądkowego polityka, który "mówi jak jest" a do tego popularny w stanie tradycyjnie uznawanym za bastion Demokratów, był ulubieńcem konserwatywnych mediów. Wszystko to zmieniło się w zeszłym roku za sprawą afery "Bridgegate". Za sprawą "wyciekniętych" emaili okazało się, że administracja Christiego celowo zamknęła część kluczowego mostu, powodując kilkunastogodzinne, wielokilometrowe korki - a wszystko po to, by ukarać burmistrza jednej z miejscowości, z którym Christie był w konflikcie. Obecnie jego poparcie wśród republikańskich wyborców waha się w okolicy 6-7 proc.
Hillary Clinton
O ile potencjalnych kandydatów do nominacji partii Republikańskiej jest wielu, to u Demokratów liczy się właściwie tylko jeden - a właściwie jedna. To Hillary Clinton, była Sekretarz Stanu, która w 2008 roku przegrała wyścig o nominację z Barackiem Obamą. Clinton jest zdecydowanym faworytem sondaży: jej kandydaturę popiera ok. 60 proc. wyborców lewicy. Jej zwycięstwo w prawyborach nie jest jednak pewne. Clintonowie mają bowiem w Waszyngtonie wielu wrogów, a sama Hillary widziana jest jako polaryzująca postać z dużym elektoratem negatywnym. Szansom Clinton nie pomaga również odkryta niedawno afera: okazało się bowiem, że podczas sprawowania funkcji szefowej dyplomacji, do służbowej komunikacji używała swojego prywatnego konta e-mail - czym nie tylko złamała prawo i naraziła na przechwycenie państwowe sekrety, ale wzbudziła też podejrzenia o ukrywanie informacji.
Elizabeth Warren
Prawdopodobnie jedyną osobą w Partii Demokratycznej, jest Elizabeth Warren. To popularna profesor Harvardu, która od 2012 roku jest senatorem ze stanu Massachusetts. Warren jest postrzegana jako polityczna outsiderka o umiarkowanych poglądach, która łatwo wzbudza sympatię elektoratu. Choć Warren deklarowała dotychczas, że nie będzie kandydować w wyborach, to wyborcy Demokratów od kilku miesięcy starają się przekonać ją do startu. Komentatorzy spekulują, że prędzej czy później to zrobi - choćby ze względu na brak konkurencji dla Hillary. Obecnie sondaże dają Warren 12-14 proc. poparcia.
Joe Biden
Obecny wiceprezydent starał się o partyjną nominację już trzykrotnie wcześniej - i prawdopodobne, że zrobi to ponownie w tym roku. Mimo, że ciszy się względnie dużą popularnością wśród elektoratu Demokratów (13-15 proc.), a ceni się przy tym jego doświadczenie w sprawach międzynarodowych, to jego szanse na wybór są dość nikłe. Przede wszystkim ze względu na wiek - 73 lata. Perspektywom wyborczym Bidena nie pomaga przy tym jego skłonność do gaf: filmów pokazujących wpadki Bidena na YouTube jest prawie tyle, co legendarnego w tym względzie George'a W. Busha.