Starsze małżeństwo z Pawłowic ofiarą "cichego zabójcy"
Starsze małżeństwo z Pawłowic k. Toszka śmiertelnie zatruło się czadem, ulatniającym się z ogrzewającego mieszkanie niesprawnego pieca. Zwłoki odkrył rano syn ofiar.
O tragedii, kolejnej takiej w ostatnich dniach na Śląsku, poinformował zespół prasowy śląskiej policji. 81-letni mężczyzna i jego rok młodsza żona zginęli w swoim domu. Wszystko wskazuje na to, że do śmierci małżeństwa doszło w wyniku zatrucia tlenkiem węgla z pieca, jakim ogrzewane było mieszkanie. Szczegółowe przyczyny zgonu ofiar, na polecenie policji i prokuratury, ustalą biegli z zakresu medycyny sądowej oraz pożarnictwa.
Małżeństwo z Pawłowic to kolejne ofiary czadu na Śląsku. W minioną niedzielę zwłoki 80-letniego mężczyzny i jego 56-letniego syna odkryto także w jednym z mieszkań w Bytomiu. 77-letnia żona i matka ofiar przeżyła, choć jej stan, związany z zatruciem tlenkiem węgla, jest poważny. Policjanci i strażacy powtarzają apele o to, aby zadbać o stan techniczny urządzeń wykorzystywanych do ogrzewania mieszkań - fachowcy powinni przeprowadzić kontrolę urządzeń grzewczych oraz związanych z nimi instalacji. Nie należy też samodzielnie dokonywać przeróbek, czy napraw takich urządzeń.
Czad, czyli tlenek węgla (nazywany "cichym zabójcą") jest gazem powstającym w wyniku niepełnego spalania węgla i substancji opartych na tym paliwie. Jest tym groźniejszy, że nie ma smaku, zapachu, barwy, nie szczypie w oczy. Jest lżejszy od powietrza, przez co łatwo przenika przez ściany, stropy i warstwy ziemi. Najczęstszą przyczyną zatrucia czadem są pożary i wadliwa instalacja grzewcza. Tlenek węgla wchłania się do organizmu przez oddychanie. W płucach wiąże się z hemoglobiną, uniemożliwiając jej przenoszenie tlenu. Prowadzi to do niedotlenienia, a w konsekwencji do śmierci, która przy stężeniu czadu rzędu 70% następuje nawet w 20 minut. Większe stężenie może spowodować natychmiastowy zgon.