Stare Miasto nie będzie już dłużej miejskim parkingiem
Od poniedziałku patrole straży miejskiej wyłapują każdy pojazd, który pojawi się na Starym Mieście. Od 1 lutego weszły przepisy o ograniczeniu tu ruchu drogowego. Posypały się już pierwsze mandaty. Nie upiecze się nawet mieszkańcom staromiejskich kamienic.
Nowe rozporządzenie, w myśl którego rygorystycznie ograniczono wjazd samochodów miało uczynić Stare Miasto bardziej przyjaznym dla spacerowiczów. Na razie utrudnia życie przedsiębiorcom, ich dostawcom oraz samym mieszkańcom. Zgodnie z przepisami obowiązującymi od 1 lutego wszyscy wyżej zainteresowani mogą wjeżdżać na teren Starówki w godz. 6.30-11 z możliwością półgodzinnego postoju. Po tym czasie mogą tam wjeżdżać tylko samochody ze specjalnymi przepustkami wydawanymi przez Zarząd Terenów Publicznych. Ale i tak nie mogą zatrzymywać się na dłużej niż na trzy minuty.
- Mamy dostawców z całej Polski. Przy takich warunkach na drodze nie zawsze dotrą do Warszawy przed godz. 11. Musieliby zmienić godziny pracy i wyjeżdżać w nocy - mówi sprzedawca pamiątek na Rynku Starego Miasta. Wtóruje mu właścicielka sklepu odzieżowego przy ul. Piwnej: - Przywożę towar o różnych godzinach, też jestem uzależniona od dostawców i hurtowni. Nie dam rady rozładować wszystkiego w tak krótkim czasie. Chyba będę przeparkowywać samochód co trzy minuty o metr. Podobnego zdania są inni przedsiębiorcy, zwłaszcza właściciele punktów gastronomicznych i sklepów spożywczych. Te ostatnie ze względu na małą powierzchnię oraz towar z krótkim terminem ważności przyjmują dostawy nawet kilka razy dziennie.
- Nowe przepisy komplikują finansowo-organizacyjną sytuację. Prawie wszystkie lokale, w tym nasz, są otwierane o godz. 11. Musieliśmy wydłużyć godziny pracy kilku pracownikom, żeby mogli odpowiednio wcześnie odebrać towar i faktury - mówi Roman Popowski, właściciel restauracji Zapiecek i prezes Stowarzyszenia Prywatnych Przedsiębiorców Warszawskiego Traktu Królewskiego. - Słusznie, że władze stolicy chciały pozbyć się samochodów ze Starego Miasta, ale przy okazji utrudniły pracę nam, przedsiębiorcom.
Zarząd Terenów Publicznych uważa jednak, że nowe przepisy nie sprawią nikomu większych problemów. - W innych miastach w Polsce dostawcy muszą się wyrobić nawet do godz. 9. Sprawdziliśmy to. Wszystko jest kwestią sprawnej organizacji - tłumaczy Anna Stasiewicz, zastępca dyrektora ds. inwestycyjno-technicznych ZTP.
Dlaczego czas postoju na Starym Mieście ograniczono z 30 minut do trzech? Przedstawiciele ZTP tłumaczą, że wcześniejsze przepisy były nagminnie łamane, a na Starówce roiło się od samochodów. - Dlaczego wtedy nikt tego nie pilnował, nie było tylu strażników? - pyta Roman Popowski. A ZTP odpowiada: - Straż miejska miała utrudnioną egzekucję. Ciężko było stać przez pół godziny przy pojeździe i dopiero wystawiać mandat - mówi Anna Stasiewicz.
Kolejnym problem to brak miejsc parkingowych w pobliżu strefy objętej zakazem. Najbliższy parking znajduje się na Podwalu i jest oblegany od świtu do nocy. - Mam 70 lat, jestem schorowana, zakupy przywożę samochodem. Jak mam je wnieść na drugie piętro w trzy minuty? A może mam je dźwigać z parkingu znad Wisły? - skarży się mieszkanka kamienicy przy Rynku Starego Miasta.
Póki co i mieszkańcy, i przedsiębiorcy do przepisów stosować się muszą. Jak na razie straż głównie informuje i poucza. Niepokorni są karani mandatem w wysokości do 500 zł. W poniedziałek wydano ich dziewięć. Kierowcy samochodów, które parkują w strefie objętej zakazem, otrzymają listowne wezwania do przestawienia pojazdów. Straż miejska zapowiada, że w przyszłym tygodniu nie będzie już pobłażliwa. Ale ci, których dotykają nowe przepisy, nie zamierzają się z tym godzić. - Na razie obserwujemy sytuację. Jeśli będzie taka potrzeba, razem z dostawcami zorganizujemy strajk i zatarasujemy ulice - mówi Roman Popowski.
Zobacz wydanie internetowe: Czy parowozy pojadą na Bielany?