Starcia w Nadżafie; 29 ofiar
W Nadżafie - gdzie od 13 dni trwa
rebelia szyickiego radykała Muktady al-Sadra - od rana
walki przybrały na sile. Miejscowe źródła szpitalne mówią o co
najmniej 29 ofiarach - łącznie zabitych i rannych. Iracki
minister obrony Hazem Szalan zasugerował, że jeszcze w środę może nastapić decydujący szturm na pozycje sadrystów.
18.08.2004 | aktual.: 18.08.2004 11:04
Agencja Reutera pisze o trwającej od świtu intensywnej wymianie ognia sadrystów z siłami amerykańskimi i irackimi siłami rządowymi w samym sercu Nadżafu, w rejonie głównych sanktuariów szyickich.
Po względnie spokojnej nocy, od świtu w centrum miasta słychać było odgłosy wybuchów pocisków moździerzowych i strzałów z broni automatycznej. Dochodziły one przede wszystkim z rejonu muzułmańskiego cmentarza obok głównego sanktuarium szyitów - meczetu-mauzoleum imama Alego.
W środę rano - informuje agencja France Presse - po raz pierwszy też kule amerykańskich snajperów sięgły samego wejścia do meczetu Alego.
We wtorek wieczorem - jak potwierdziło dowództwo USA - amerykański samolot precyzyjnie wystrzelił pocisk rakietowy na cel na cmentarzu, gdzie kryją się główne siły sadrystów. Rakieta spadła na budynek, z którego sadryści atakowali z granatników amerykańskich żołnierzy.
Według dowództwa USA w walkach w Nadżafie od 5 sierpnia do wtorku zginęło "kilkuset" sadrystów, ośmiu żołnierzy amerykańskich i 40 irackich policjantów. Tylko we wtorek śmierć poniosło trzech cywilów.
Od rana stare miasto Nadżafu pozostawało całkowicie odcięte przez kordon sił amerykańsko-irackich.
We wtorek, w wywiadzie dla stacji PBS, amerykański minister obrony Donald Rumsfeld uznał za "mało prawdopodobnie" uderzenie sił USA na sanktuaria szyitów w Nadżafie, w których ukrywają się bojowcy Muktady al-Sadra. Takie ewentualne zadanie - podkreślił Rumsfeld - winny podjąć przede wszystkim siły irackie.