Starcia w Budapeszcie. Przeciwnicy Orbana zapowiadają: to nie koniec
Nocne starcia węgierskiej policji z demonstrantami, którzy w centrum Budapesztu protestowali przeciwko zmianom w kodeksie pracy. Dwóch policjantów zostało rannych i spalono radiowozy. Opozycja zapowiada na piątkowy wieczór następny, dużo większy protest.
14.12.2018 | aktual.: 25.03.2022 12:33
Pokojowe początkowo demonstracje rozpoczęły się na pl. Kossutha przed parlamentem i na pl. Wolności. Po przejściu ulicami stolicy Węgier manifestanci ponownie wrócili w rejon pl. Kossutha. To tam doszło do przepychanek z policją. W kierunku mundurowych leciały petardy, kamienie i butelki. Rzucano też okna parlamentu. Policjanci zdecydowali się na użycie gazu łzawiącego.
Protestujący starli się w nocy z policją również przed siedzibą Ministerstwa Zasobów Ludzkich oraz na moście Małgorzaty. W pobliżu gmachu resortu spłonęły co najmniej cztery radiowozy. Podpalano też kosze na śmieci.
Do rzucenia świecy dymnej przyznał się w mediach szef opozycyjnej partii Momentum, Andras Fekete-Gyoer. Wiceszefowa jego ugrupowania została zatrzymana. Jak podaje niezależny portal index.hu, za ataki na policjantów zatrzymano co najmniej siedem osób.
Służby poinformowały z kolei, że podczas drugiego dnia protestów rannych zostało dwóch policjantów.
W piątek trzeci dzień protestu
Opozycja nie zamierza zaprzestać protestów. Przedstawiciele partii Momentum mówią, że nowelizacja kodeksu pracy wywołała wśród ludzi wściekłość i stąd akty przemocy. Z kolei szef opozycyjnego ugrupowania Jobbik Tamas Sneider zapowiedział w piątkowej demonstracji udział kilku tysięcy członków ugrupowania.
W środę - podczas pierwszej demonstracji - rannych zostało pięciu policjantów, a zatrzymano ponad 30 osób. Protesty wybuchły po tym, jak węgierski parlament zwiększył limit nadliczbowych godzin pracy z 250 do 400. Nowelizację przeciwnicy Viktora Orbana nazwali "ustawą niewolniczą".
Źródła: RMF FM, PAP, index.hu, hvg.hu
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl