Starcia na północnym przedmieściu Paryża
Policja użyła kauczukowych kul i gazu łzawiącego, by rozproszyć protestujących w podparyskim Villiers-le-Bel, gdzie w niedzielę wybuchły zamieszki po śmierci dwójki nastolatków.
26.11.2007 | aktual.: 26.11.2007 21:59
Według świadka, około 100 policjantów z oddziałów specjalnych odpowiedziało wieczorem na petardy protestujących gazem łzawiącym, granatami ogłuszającymi i pociskami z farbą, które mają ułatwić zidentyfikowanie uczestników zamieszek.
Demonstrujący podpalili samochód, śmieciarkę i wóz policyjny.
Zamieszki wybuchły po południu po raz drugi, mimo apeli o spokój, z którymi wystąpili prezydent Nicolas Sarkozy i mer miejscowości.
W nocy z niedzieli na poniedziałek mieszkańcy tego północnego przedmieścia demonstrowali gniew po śmierci dwójki nastolatków, którzy zderzyli się z samochodem policyjnym w trakcie ucieczki kradzionym motocyklem. Policja utrzymuje, że śmierć dwóch młodych ludzi nie była związana z policyjnym pościgiem, lecz był to zwykły wypadek drogowy.
Aresztowano dziewięć osób, rannych zostało 26 policjantów i strażaków.
Śledztwo w sprawie wypadku, po którym rozpoczęły się zamieszki, ma się skoncentrować na tym, czy funkcjonariusze udzielili pomocy rannym. Według rodzin i miejscowej ludności policja uciekła z miejsca wypadku zaraz po zderzeniu.
W nocy z niedzieli na poniedziałek grupy młodych ludzi demolowały witryny sklepowe, usiłując podpalać budynki, w tym posterunek policji.
Po Villiers-le-Bel w nocy zamieszki objęły inną podparyską miejscowość - Arnouville-les-Gonesse, gdzie doszło do licznych prób podpaleń i grabieży sklepów. Francuska telewizja pokazała palące się śmietniki i wrak spalonego samochodu.
Przedstawiciele służb bezpieczeństwa oskarżyli o zamieszki "niewielkie grupy wandali".
W listopadzie 2005 roku przez paryskie przedmieścia przetoczyła się kilkutygodniowa fala młodzieżowej agresji i rozruchów, w trakcie których m.in. podpalono setki samochodów. Wydarzenia te, najgwałtowniejsze od 40 lat, zapoczątkowane zostały na północno- wschodnim przedmieściu francuskiej stolicy, Clichy-Sous-Bois, gdzie dwoje nastolatków ściganych przez policję zginęło porażonych prądem na stacji transformatorów, co wywołało falę protestów.